- Od wielu lat pracuję jako szkoleniowiec, ale nigdy nie byłem w sytuacji, kiedy pojechaliśmy na pojedynek o pas mistrzowski po tak krótkich przygotowaniach. Ale nie zamierzam narzekać, bo taki czasem nieprzewidywalny jest zawodowy sport. Na pewno rzeczy nie mamy wpływu - powiedział Łapin. Pierwotnie rywalem broniącego tytułu Drozda w piątkowy wieczór w Moskwie miał być Włodarczyk, któremu ten rosyjski pięściarz odebrał tytuł we wrześniu ubiegłego roku. Niestety, kłopoty zdrowotne sprawiły, że Polak musiał się wycofać, a w jego zastępstwie powalczy inny zawodnik grupy Sferis KnockOur Promotions Janik. - Na taką szansę czeka się całe życie, niekiedy nigdy jej się nie otrzymuje, dlatego trzeba próbować. Mieliśmy mało czasu z Łukaszem na treningi, ale nigdy nie powiem, że przyjechał tylko na pożarcie. Oczywiście, nie jest gotowy w 100 proc., jednak czasem w ringu dzieją się różne rzeczy, nie zawsze wygrywa zdecydowany faworyt. Gdybym nie wierzył w sukces, nie poleciałbym do Rosji - stwierdził pochodzący z Archangielska, a od wielu lat mieszkający w Polsce Łapin. W poprzednim roku walki o mistrzostwo świata przegrali Włodarczyk i Paweł Kołodziej (obaj waga junior ciężka), wcześniej przed czasem porażkę poniósł też inny podopieczny tego szkoleniowca Andrzej Wawrzyk (ciężka). - Nie będę porównywał tamtych występów do piątkowego Janika, bo to nie ma znaczenia. Myślę, że w Polsce nie docenia się tego, co zawodnicy, trenerzy, promotorzy osiągnęli w krótkim czasie w profesjonalnym pięściarstwie. Spójrzmy, ilu bokserów doszło do walk o poważną stawkę. Oczywiście, spora w tym rola menedżerów, ale najważniejsi są i tak sportowcy, którym należy się szacunek za ciężką codzienną pracę - uważa trener. 47-letni Łapin zawsze pozostaje optymistą, liczy na sukces Janika, choć z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że każdy ma określony pułap możliwości. - Dzwonią do mnie rosyjscy dziennikarze i ze zdziwieniem pytają, skąd u nas takie wyniki w boksie zawodowym, lepsze niż w wielu krajach europejskich. Dla części chłopaków apogeum są walki o mistrzostwo Europy, dla innych - świata, do tego prestiżowych federacji. Na pewno nie mamy się czego wstydzić - dodał. Według szkoleniowca, ostatniego słowa nie powiedział też "Diablo" Włodarczyk, były czempion organizacji WBC i IBF. - W poniedziałek przyszedł poruszać się na sali, po raz pierwszy po chorobie. I on, i ja chcielibyśmy aby częściej boksował, bo raz czy dwa w roku to za mało - przyznał Łapin, który od ponad 10 lat pracuje z Włodarczykiem.