Porażka Masternaka z Billamem-Smithem była ciosem dla wszystkich kibiców boksu, bo wydarzyła się według jednego z najmniej zakładanych scenariuszy. Do tego czasu Polak, z pozycji pretendenta do tytułu mistrza świata WBO w kategorii junior ciężkiej, który należał do Anglika, boksował w wielkim stylu. Przez kolejne rundy Mateusz Masternak robił wszystko, by to jego ręka została uniesiona w górę przez sędziego jako nowego mistrza świata. Niestety potem doszło do prawdziwego dramatu i z powodu urazu Masternak został zmuszony do przerwania walki i oddania mistrzowskiego pasa, którego założenia był naprawdę bardzo blisko... Błędna diagnoza lekarzy. Złe wieści ws. zdrowia Masternaka Początkowo wydawało się, że polski pięściarz ma złamane żebra, przez co nie mógł kontynuować walki. Potem jednak w mediach społecznościowych sam zawodnik zdementował te informacje, przekazując, że do złamania jednak nie doszło. Teraz jednak okazuje się, że diagnoza lekarzy była błędna, co przyznał sam Masternak w rozmowie z "Faktem". "W polskiej klinice dowiedziałem się, że mam pozrywane mięśnie międzyżebrowe, co nastąpiło podczas skręcenia tułowia. Mam także złamane dwa żebra (ósme i dziesiąte) z przemieszczeniem. Dalsze badania pokażą, czy potrzebna będzie operacja. Mam nadzieję, że to odpowiednio wybrzmiało, bo w mediach pojawiło się wiele spekulacji" - dodał. Dramatyczne kulisy walki o mistrzowski pas "Już w szóstej rundzie Mateusz poczuł ten ból. Nie powiedział nam tego, ale przed ósmą już tak bolało, że nie był w stanie nic zrobić. Sam miałem obite, złamane żebro. To ból nie do opisania. Nie możesz boksować, nie możesz oddychać, nie możesz nabrać powietrza. Bo każdy wdech i wydech uruchamia żebra. Ból jest niesamowity" - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" trener Masternaka Piotr Wilczewski. Teraz potwierdziła się pierwsza diagnoza, która niestety nie jest najlepsza. Mimo to Masternak nie traci rezonu i już zdążył odnieść się do słów rywala, który stwierdził, że celowo obijał jego żebra.