Rywalem Brazylijczyka miał być pierwotnie Oscar De La Hoya, ten jednak wypadł z powodu koronawirusa. Na osiem dwuminutowych rund wyjdzie zatem "The Real Deal" - jedyny w historii czterokrotny mistrz świata "królewskiej" kategorii. Kibice martwią się o zaawansowany wiek Amerykanina, ale czy słusznie - przekonamy się za nieco ponad dwie doby. Prezentujemy tymczasem ostatnie wypowiedzi Holyfielda. O aktualnej formie - Gdy Oscar De La Hoya wycofał się z powodu COVIDu, zapytano mnie o walkę z Belfortem. Trening jest tym, co robię. Tak jak mówię młodym ludziom, jeśli robisz wszystko dobrze, wyjdzie ci to na korzyść i to działa również w przypadku starszych ludzi. - Boks to gra i wiem, jak się do niej przygotować przeciwko Belfortowi. Jestem pewien, że gdybym to ja zagrał na jego warunkach, byłbym w tarapatach, ale to on będzie w mojej grze, więc to on ma kłopoty. Kiedy byłem młody, nie miałem żadnych złych nawyków i teraz gdy jestem starszy, czuję się dobrze. Całe życie uczyłem się, że nie osiągniesz sukcesu w życiu, jeśli nie będziesz wykorzystywał nadarzających się okazji, tak było podczas całej mojej kariery. - Trenowałem przed ponad dwa lata, ponieważ przymierzano mnie do pojedynków z innymi pięściarzami. Teraz, przygotowując się pod Belforta, zdaje sobie sprawę, że jestem w dobrej dyspozycji i nie wyszedłem z formy. Wyglądam dobrze, ale to efekt ponad dwuletniego treningu. O tęsknocie za ringiem - Nie do końca jest tak, że za tym tęskniłem, ale faktem jest, że kiedy Tyson i ja zaczęliśmy robić to samo, ludzie zaczęli się zastanawiać, "co by się stało, gdyby ci dwaj faceci" i teraz zaoferowano mi bardzo dużo pieniędzy. O tym, że Donald Trump będzie komentował jego pojedynek - Atlantic City stało się naprawdę duże w boksie dzięki Donaldowi Trumpowi, zrobił świetną robotę promując również moje potyczki. Jestem zaszczycony, że poświęci czas, aby usiąść i komentować moje starcie z Belfortem.