Dla Kolumbijczyka był to powrót po prawie rocznej przerwie, czyli od momentu utraty tytułu mistrza świata wagi półciężkiej federacji WBO. Mocno bijący Amerykanin od pierwszego gongu ruszył do przodu, jednak czekał niepotrzebnie na jedno nokautujące uderzenie. Były czempion cofał się, ale była to aktywna defensywa. Kontrolował walkę lewym prostym, a raz na jakiś czas sięgał głowy oponenta długim prawym krzyżowym. W końcówce piątego starcia Alvarez fajnie wyszedł ze zwarcia. Odepchnął rywala lewym barkiem i od razu uderzył prawą ręką. Pojedynek nie porywał, lecz faworyt miał nad nim kontrolę. A w końcówce siódmej rundy dopiął swego. Okazał się szybszy w akcji prawy na prawy, trafił mocnym prawym sierpowym na szczękę i ciężko znokautował Sealsa. Podczas tej samej gali w Veronie Felix Verdejo (26-1, 16 KO) pokonał Manuela Reya Rojasa (18-4, 5 KO). Po dziesięciu rundach sędziowie punktowali przewagę Portorykańczyka 97:93, 98:92 i 99:91.