Helenius w ostatnich dwóch walkach wygrywał z Adamem Kownackim. Dzięki temu doczekał się walki z byłym mistrzem świata, Deontayem Wilderem. Amerykanin był z kolei po dwóch porażkach z Tysonem Furym. Szukał pojedynku na odbudowanie i to mu się udało. Wilder jednak spokojnie zaczął. Helenius nie był faworytem, nie miał niczego do stracenia i zaatakował. Złapał rywala w narożniku, ale za bardzo się otworzył i nadział na krótkie prawy kontrujący. Po tym ciosie padł, jak rażony piorunem. Sędzia nawet nie liczył, od razu zakończył pojedynek.