Krzysztof Głowacki został poddany testowi antydopingowemu w styczniu zeszłego roku, po walce z Richardem Riakporhe. Wynik badania był dla Polaka niekorzystny. Brytyjska Agencja Antydopingowa (UKAD) zawiesiła go 6 kwietnia. W organizmie dwukrotnego mistrza świata WBO w wadze junior ciężkiej wykryto boldenon. To steryd anaboliczno-androgenny. Co ciekawe, podawany często przez weterynarzy zwierzętom. Polski mistrz świata zdyskwalifikowany. Przyłapano go na dopingu. Surowy wymiar kary Krzysztof Głowacki wychodzi z kontrą. "Próbka B nigdy nie została zbadana" 36-latek nie przyznaje się do winy i zaprzecza oskarżeniom o świadome stosowanie dopingu. "Byłem pod nadzorem Clean Boxing Program, czyli kontrola dopingowa miała prawo sprawdzić mnie w dowolnym czasie i miejscu, co też kilkakrotnie czyniła i wyniki były nieskazitelne. Kilka miesięcy po walce z Anglikiem odczytałem wiadomość mailową odnośnie wykrycia w próbce moczu śladowych ilości metabolitu boldenonu. Należy zaznaczyć, że boldenon poprawia apetyt oraz definicję mięśnia, tj. jego jakość, co jest bardzo ważne w sportach kulturystycznych, a zwłaszcza sylwetkowych, a co ma się nijak do sportów wytrzymałościowych" - napisał Głowacki w oświadczeniu opublikowanym na Instagramie. Okres orzeczonej karencji dobiegnie końca 5 kwietnia 2027 roku o północy. Czy do tego czasu Głowacki będzie mógł walczyć jako zawodnik MMA pod szyldem KSW? Debiut w tej dyscyplinie sportu ma już za sobą. - KSW nie jest sygnatariuszem światowego kodeksu antydopingowego. Pytanie jest takie, czy włodarze KSW wiedzieli o tym, że zawodnik miał problemy z dopingiem. Sama federacja nie wdrożyła przepisów antydopingowych, więc ta kara bezpośredniego przełożenia na rywalizację w KSW nie ma - powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA), Michał Rynkowski. Szokujące kulisy kary dla polskiego pięściarza. Tak zareagował na wyrok Tymczasem główny zainteresowany zaznacza, że zakończenie przez niego kariery bokserskiej nie ma żadnego związku z toczonym w jego sprawie przez rok postępowaniem. "Po walce, pod koniec stycznia, rozwiązałem kontrakt z grupą Knockout, a pismo odnośnie dopingu, jak wspomniałem wyżej, odczytałem znacznie później, w związku z czym sugestie, że zrezygnowałem z kariery bokserskiej przez doping totalnie mijają się z prawdą. Próbka B nigdy nie została zbadana, ani też nie zostałem poddany innym badaniom" - tłumaczy. Poniżej pełna treść oświadczenia Krzysztofa Głowackiego: