Donald Trump uderzył w rywalkę Julii Szeremety. Zdecydowana reakcja z Tajwanu w sprawie Lin Yu-ting
Dziś świat dowiaduje się, że nowym-starym prezydentem supermocarstwa, Stanów Zjednoczonych, ponownie będzie Donald Trump. 78-letni biznesmen i miliarder dał się poznać z mnóstwa kontrowersyjnych wypowiedzi. Amerykański polityk, który znów będzie rezydował w Białym Domu, parokrotnie poruszał choćby kwestię płci dwóch pięściarek, zdobywających złote medale na igrzyskach w Paryżu. W tym rywalki Julii Szeremety - Tajwanki Lin Yu-ting. W ostatnich godzinach do sprawy odniósł się burmistrz Nowego Tajpej.
Miał być niesamowicie zacięty wyścig po prezydenturę w Stanach Zjednoczonych, sondażowe wyniki wskazywały, że Kandydat Republikanów Donald Trump i Kamala Harris z frakcji Demokratów idą łeb w łeb. Różnica miała być minimalna, a o wszystkim rozstrzygnąć tzw. swing states, czyli wahające się stany. Zamiast tego, jak donoszą największe media zza oceanu, mamy zdecydowane zwycięstwo na korzyść nowego, 47. prezydenta USA.
Donald Trump oskarżał pięściarki o transpłciowość. Odpowiedź z Tajwanu
Donald Trump nigdy nie ukrywał, że pasjonuje się sportem, zwłaszcza sportami walki, i w gruncie rzeczy sam przypomina takiego bohatera. Jedni go kochają i uwielbiają, powstało wręcz coś na kształt "kościoła wyznawców Trumpa", w którym zawsze i wszystko jest mu wybaczane. A na przeciwległej szali są jego absolutni przeciwnicy, którzy odbierają mu wszelkie kompetencje do tego, by stał na czele największego mocarstwa świata. Kochany i nienawidzony.
Sam miałem okazję, z wysokości trybun w listopadzie ubiegłego roku, obserwować ten szalony aplauz jego zwolenników, gdy w swoim Nowym Jorku wkraczał do słynnej hali Madison Square Garden, przy okazji gala UFC. Jego zwolenników ogarnęło coś, na kształt ekstazy. Pojawiały się również gwizdy, ale te ginęły w euforii tłumu. Przypadku w tej wizycie nie było, szef UFC Dana White jest w serdecznych relacjach z Trumpem.
Szczególnie bliski sercu Trumpa jest boks, zresztą legendą obrosła historia jego obecności na walce Andrzeja Gołoty z Lennoksem Lewisem. Biznesmen podobno miał postawić aż milion dolarów na wygraną "Andrew", więc później nie na żarty spuścił nos na kwintę. Nic więc dziwnego, że Trump śledził także wydarzenia z ringu, które toczyły się w tym roku na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. I nie przepuścił okazji, by odnieść się do dwóch pięściarek: Algierki Imane Khelif oraz Tajwanki Lin Yu-ting, wokół których kobiecości narosło mnóstwo kontrowersji.
Twardych dowód brakuje do dziś. Nawet decyzja z zeszłorocznych mistrzostw świata, gdy z ich końcem obie zawodniczki zostały zdyskwalifikowane, nie ma w sobie mocnego umocowania. Federacja IBA, którą kieruje Rosjanin Umar Kremlow, do dzisiaj nie upubliczniła rzekomych wyników badań dotyczących ich płciowości, by zamknąć spekulacje. Przy tej okazji odsyłam do jedynej takiej, niedawnej rozmowy w polskich mediach z Adamem Kusiorem, od lat wysoko umocowanym w strukturach IBA, który obecnie jest delegatem technicznym Międzynarodowej Federacji Boksu.
Utrzymujące się wątpliwości nie przeszkadzały Donaldowi Trumpowi, by w ostatnich miesiącach jednoznacznie wypowiadał się o obu złotych medalistkach olimpijskich. Uczynił to choćby w programie "Bussin' With The Boys", gdzie bezpośrednio dał do zrozumienia, co myśli o płci tych zawodniczek. - Na olimpiadzie było dwóch bokserów, którzy przeszli do boksu kobiet i obie zdobyły złote medale - perorował. A w innym miejscu dialogu znów to powtórzył. - Dwóch facetów. Było ich dwóch i obaj zdobyli złoty medal.
To świadczyło, że Trump w żadnym stopniu nie brał pod uwagę stanowiska Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Wszak MKOl oświadczał, że Ismane Khelif i Lin Yu-ting są "ofiarami nagłej i arbitralnej decyzji IBA".
Kilka słów pod adresem Trumpa w sprawie Lin Yu-ting
Co ciekawe, bardzo jednoznaczne wypowiedzi Trumpa, włącznie z tymi ostatnimi podtrzymującymi narraję o transpłciowości, stanęły na agendzie spraw polityków w Tajwanie w ostatnich godzinach. Spójną relację przedstawiają liczne media z Republiki Chińskiej. Pochylenie się nad historią wokół sportowej bohaterki Yu-ting, która w finale w Paryżu pokonała Julię Szeremetę, wywołał Chen Weijie, sekretarz generalny partii Kuomintang i radny miasta Nowe Tajpej, podczas posiedzenia ogólnego władz miejskich.
Wywołał on do tablicy burmistrza Nowego Tajpej, Hou Yu-ih. Zapytał gospodarza miasta, co sądzi o ostatnich insynuacjach Donalda Trumpa za temat ich dobra narodowego. Sam zasygnalizował, że wypowiadane słowa były formą znęcania się nad gwiazdą Tajwanu, co rodzi w nim obawy, że w przyszłości ten kraj również może być prześladowany.
Burmistrz Hou Yu-ih miał zacząć od stwierdzenia, że Lin Yu-ting jest "światłem Nowego Tajpej". - Wywalczyła wielki zaszczyt dla kraju i nie było problemu przy jej kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich. Jesteśmy dumni z Yu-ting - dodał.
W najbardziej gorącej kwestii, w tym pod adresem samego Trumpa, z kolei stwierdził: - Mam nadzieję, że wszyscy będą zwracać uwagę na równość płci, a jednocześnie na prawa sportowców. Jeśli chodzi o stwierdzenie Trumpa, to właściwie się z tym nie zgadzam - odrzekł burmistrz. Portal today.line.me dodaje już w tytule materiału, że Yu-ih miał być wściekły, mierząc się z trwającymi oskarżeniami o transpłciowość zawodniczki.