Breazeale, który w poprzedniej walce bez powodzenia próbował sięgnąć po pas mistrza świata w wadze ciężkiej, przegrywając po dobrym występie z Anthonym Joshuą, z problemami pokonał Izu Ugonoha. W tym niezwykle emocjonującym pojedynku szala zwycięstwa przechylała się na obie strony, ale w decydującym momencie piątej rundy górę wzięło większe doświadczenie, odporność na ciosy i lepsza kondycja Amerykanina. - Zajęło mi trochę czasu nabranie tempa, jednak wreszcie znalazłem swój rytm. Izu Ugonoh wszedł do ringu w świetnej formie i był bardzo "ostry". Pokazał takie rzeczy, jakich po nim się nie spodziewałem. Nie sądziłem, że będąc mniejszym i lżejszym zawodnikiem, jednocześnie jest tak silny - stwierdził Breazeale, komplementując postawę polskiego zawodnika, cytowany przez worldboxingnews.net. Pięściarz o przydomku ringowym "Problem" zaakcentował, że dysponuje potężną bronią, zwłaszcza w jednej pięści. - Zobaczyliśmy, co jestem w stanie zrobić prawą ręką. Dzisiaj zdołałem nią kilka razy trafić i wróciłem do miejsca, w którym byłem przed pojedynkiem z Joshuą. Tej nocy pokazałem lwie serce, bo upadłem, aby wstać i rozstrzygnąć walkę. Dziękuję mojemu całemu teamowi za znakomitą pracę - podkreślił Amerykanin. W walce wieczoru na gali w Birmingham (stan Alabama) mistrz świata Deontay Wilder obronił pas mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej. Pogromca Artura Szpilki, fundując Polakowi w styczniu 2016 roku jeden z najbardziej brutalnych nokautów w ostatnim czasie, wygrał przed czasem. Bombardier z Alabamy pokonał przez techniczny nokaut w piątej rundzie Geralda Washingtona, zastępującego awaryjnie przyłapanego na dopingu Andrzeja Wawrzyka. AG