- Breazeale to taki zawodnik, którego się kontraktuje, gdy chcesz dobrze wypaść. To musiało się tak skończyć. Jak ja będąc tyle miesięcy numerem jeden rankingu muszę czekać, a on będąc czwarty w rankingu został ogłoszony obowiązkowy challengerem? Co on w ogóle osiągnął w swojej karierze? Przecież Breazeale bardzo odstaje od czołówki światowej - irytuje się "Łajdak" z Brixton.- Przez ponad cztery lata panowania on stoczył tylko dwie obowiązkowe obrony. Jedną z Breazeale'em, drugą z Bermanem Stiverne'em. Obaj byli dobrani pod niego. To jakiś żart. Wiecie dlaczego Wilder ma tak wysoki procent nokautów? Bo walczy ze śmieciowymi rywalami, prawdziwymi leszczami - dodał Whyte.Anglik powróci póki co do akcji 20 lipca w Londynie, gdzie skrzyżuje rękawice z groźnym Oscarem Rivasem (26-0, 18 KO).