"Z biznesowego punktu widzenia oba te pojedynki mają sens. Dla historii lepiej by jednak było, gdybym się zmierzył z Wilderem, pokonał go, a potem spotkał się z Joshuą w walce dwóch mistrzów" - stwierdził 29-latek.Whyte ciężko znokautował Browne'a w szóstej rundzie. Zaraz po zadaniu decydującego ciosu zaczął świętować w ringu, mimo że oficjalnie walka wciąż jeszcze się nie zakończyła. Zwycięzca wyjaśnił, że cieszył się, bo spadł mu duży ciężar z barków."Potrzebowałem takiego występu, zwłaszcza po ostatniej walce. Wyszedłem i zrobiłem dokładne to, o co prosił mnie sztab" - powiedział.Anglik obronił w tym pojedynku pas WBC Silver w wadze ciężkiej i umocnił się na pozycji pretendenta dla mistrza świata Deontaya Wildera (40-0, 39 KO). Amerykanin woli wprawdzie walkę z Joshuą, ale promotor obu Anglików Eddie Hearn będzie próbować doprowadzić do jego potyczki z Whyte'em."Wilder czeka na Joshuę. Ale nie musi. Może się zmierzyć z Whyte'em i zarobić największe pieniądze w karierze. A jeśli go pokona, to wow! Walka z Joshuą będzie wtedy astronomiczna" - oznajmił szef stajni Matchroom Boxing.