- Rivas to dobry rywal. Wszyscy goście z czołówki boją się z nim walczyć. Jeszcze raz będę więc musiał podjąć większe wyzwanie niż czołowa trójka wagi ciężkiej. Tak zwana czołowa trójka. To ja powinienem w niej być. Tyson Fury do niej nie należy. Mógłbym pokonać każdego z gości na szczycie, a i tak wciąż byłbym uważany za czwartego na świecie - mówi Whyte. - Jeśli chodzi o osobę Rivasa, to nie jest głośnym typem, ale nie dajcie się zwieść. To bardzo silny gość, krępy i konkretnie zbudowany, o szerokich barkach. Jego nogi i szyja są duże, wygląda na prawdziwego mocarza. Wiem, że nie będzie to łatwa walka. On będzie nieustępliwy i trzeba pamiętać, że jest niepokonany, ma wiele dumy - dodaje Whyte, który ostatnią walkę stoczył w grudniu zeszłego roku, brutalnie nokautując Derecka Chisorę. Walka zapowiada się bardzo ciekawie, bo jego przeciwnik jest niepokonany w zawodowym boksie. Rivas w swoim ostatnim występie znokautował byłego pretendenta do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej - Bryanta Jenningsa.