Według Whyte'a postępowanie federacji powinno być natomiast bardziej stanowcze, tym bardziej, że Fury'emu zależy w tej chwili na innych walkach. ''Król Cyganów'' twierdzi, że jest w tej chwili zobowiązany kontraktem do czekania na trzecią walkę z Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO), którego zdetronizował w lutym. Jeżeli Fury pokona Wildera, będzie chciał zmierzyć się w walce o wszystkie pasy z mistrzem IBF, WBA i WBO Anthonym Joshuą (23-1, 21 KO) i liczy na to, że WBC pozwoli na przełożenie obowiązkowej obrony. Whyte nie zamierza jednak odpuszczać i wywiera coraz ostrzejszy nacisk.- Mauricio Sulaiman (prezydent WBC - przyp.red.) dużo mówi, ale mało robi (...) Zostałem zawieszony bez żadnych dowodów, a potem przywrócono mi status pretendenta. To żart. Nie interesuje mnie to, że Wilder i Fury podpisali kontrakt, Wilder jest teraz kontuzjowany, więc powinienem walczyć z Furym. On już raz odmówił walki ze mną i został nagrodzony. Świat bokserski musi wywrzeć presję na Mauricio Sulaimanie, żeby Fury musiał ze mną walczyć w swoim najbliższym pojedynku. Zrobiłem wszystko co trzeba i dużo więcej, by na to zasłużyć (...) - powiedział Whyte, który w sierpniu ma się zmierzyć z Aleksandrem Powietkinem (35-2-1, 24 KO).Przypomnijmy, że federacja WBC uchyliła w grudniu zawieszenie, jakie zostało nałożone na Whyte'a po znalezieniu w jego organizmie śladów niedozwolonych środków przed walką z Oscarem Rivasem (lipiec 2019 roku). Whyte został oczyszczony z zarzutów przez Brytyjską Agencją Antydopingową, a jej śladem poszła organizacja prowadzona przez Mauricio Sulaimana. Jak stwierdziła WBC w oficjalnym oświadczeniu, ''obowiązkowa obrona, czyli walka mistrza WBC z Dillianem Whyte'em musi się odbyć przed lutym 2021 roku''.