41-letni Włodarczyk ma niewiele czasu, aby spróbować jeszcze jednego wyzwania w boksie zawodowym. Wiek, a co się z nim łączy "przebieg" w ringu plus wystawiający rachunek za lata ciężkiej pracy organizm, nie pozostawiają wątpliwości - "Diablo" ma swoje ostatnie pięć minut. Najbliżej mu w tej chwili do starcia o tytuł mistrza Europy. Krzysztof Włodarczyk nie zamierza być "ufoludkiem" Osoby dobrze życzące Włodarczykowi mają nadzieję, że weteran stoczy jeszcze co najmniej jeden, kasowy pojedynek. Takim starciem, poza mistrzowskim pojedynkiem, z pewnością byłaby potyczka z Arturem Szpilką, ale fakty są takiego, że jest do niej coraz dalej. A już na pewno dawno został zaprzepaszczony najlepszy czas, gdy ich konflikt był bardzo medialny. Być może już nie w boksie, ale właśnie w klatce na "Diablo" czekają największe pieniądze, lecz sportowiec w rozmowie ze sport.tvp.pl wprost przedstawia swoje spojrzenie na sprawę. - Otrzymałem propozycje z wielu federacji, tych dużych i tych małych, ale nie biorę ich na poważnie, bo jestem pięściarzem. Do końca moich dni będę pięściarzem, a nie ufoludkiem. Proponowali małe pieniądze, więc tym bardziej tego nie rozważałem - powiedział Włodarczyk. "Diablo" podtrzymał natomiast taką optykę, którą już kiedyś przedstawił na temat starcia ze "Szpilą". Otóż byłby gotowy zmierzyć się z nim w oktagonie, ale pod jednym warunkiem - pierwszy pojedynek musiałby odbyć się w ich rodzimym sporcie, czyli boksie.