- Washington wystąpił na karcie mojej ostatniej walki, ale nie wiem o nim zbyt dużo. Zresztą i tak wszystko zmienia się, gdy już stoimy naprzeciw siebie. Wtedy tak naprawdę dowiadujemy się o sobie najwięcej. Choć jestem już jakiś czas mistrzem, wciąż pozostaję głodny kolejnych sukcesów. Chcę jak najszybciej zunifikować pozostałe tytuły. Bracia Kliczko sprawili, że ludzie odwrócili się od boksu, ale teraz nastała nowa era i pojawiły się nowe talenty. Mimo wszystko mistrz powinien być tylko jeden - przekonuje "Brązowy Bombardier" z Alabamy. - Mam nadzieję, że ta wygrana poprowadzi mnie do unifikacji w już następnym starcie. Chciałbym pod koniec roku mieć już dwie takie unifikacje za sobą, a w przyszłym załatwić sprawę na dobre. Robię nieustanne postępy, wciąż się rozwijam i dziś jestem dużo lepszym pięściarzem niż choćby rok temu - kontynuował niepokonany Amerykanin. - Gdy dowiedziałem się o dopingu w organizmie Wawrzyka, mogłem tylko z niedowierzaniem pokręcić głową. Ale trzeba iść naprzód i robić swoje. Nie mogę pojąć, dlaczego ci kolesie ryzykują swoje kariery, próbując oszukiwać. Moim zdaniem nawet zwyciężając, taka wygrana nie dawałaby im satysfakcji, bo przecież sukces przy pomocy oszustwa nie smakuje tak dobrze. Ale fakt, że rywal zmienił mi się na miesiąc przed terminem, nie jest dla mnie żadną niedogodnością. Jestem przecież w tej grze już od dawna. Czasem trzeba się dostosować do takich sytuacji, bo jeśli nie potrafisz tego zrobić, nie będziesz długo panował na szczycie. Jestem gotowy - dodał Wilder.