Wilder wróci na ring w niedzielny poranek czasu polskiego, kiedy zmierzy się na Brooklynie z Luisem Ortizem (28-0, 24 KO). Cztery tygodnie później Joshua skrzyżuje rękawice w Cardiff z Josephem Parkerem (24-0, 19 KO)."Myślę, że bardziej opóźnia to jego promotor niż on. Bo Joshua jest fighterem, a każdemu fighterowi należy się szacunek. Ale ten jego promotor... Dorwał kurę, która znosi złote jaja. Czas się jej pozbyć. Nie może na niej tak wciąż i wciąż zarabiać" - powiedział "Brązowy Bombardier"."Kiedy zniszczę Luisa Ortiza, a on pokona Parkera, to koniec czekania! Już czas! Dajmy ludziom to, na co czekają, póki obaj jesteśmy młodzi, zdrowi i w szczytowej formie. Nie ma czasu do stracenia, zróbmy to w tej chwili!" - dodał.W starciu z Ortizem Wilder po raz siódmy będzie bronić tytułu WBC. Amerykanin jest pewny zwycięstwa i obiecuje, że pojedynek nie potrwa pełnego dystansu dwunastu rund."Nigdzie nie wychodźcie. Przygotujcie sobie popcorn, czy co tam macie, jeszcze przed walką, bo ta będzie krótka!" - stwierdził.