Amerykanin, mistrz WBC w wadze ciężkiej, dobrze zna Ukraińca. W 2012 roku bokserzy ze sobą sparowali i według Wildera zmusił on słynnego rywala do większego wysiłku niż ktokolwiek inny. - Po każdym naszym sparingu ludzie na stojąco bili nam brawo. To był tylko przedsmak tego, jak może wyglądać nasza walka. Bywało tak, że na sparing z nim czekało pięciu zawodników, ale po naszym sparingu on miał już po prostu dość. Wszyscy wtedy podchodzili i klepali mnie po plecach, mówili, że wykonałem dobrą robotę - wspomina pięściarz z Alabamy. 29-latek nie wątpi, że ma szereg atutów, które pozwolą mu pokonać Ukraińca na ringu zawodowym. - Jestem od niego wyższy, mam większy zasięg ramion i na pewno jestem szybszy. Myślę, że młodość i szybkość dadzą mi nad Władimirem małą przewagę, ale prawda jest taka, że na tym poziomie najważniejsza jest inteligencja. Przy dwóch tak wielkich facetach za każdy błąd można słono zapłacić. Nie mogę się doczekać tej walki. To będzie wielkie wydarzenie - stwierdził. Wilder kolejną walkę - w dobrowolnej obronie tytułu - ma stoczyć we wrześniu. Później będzie musiał zmierzyć z obowiązkowym pretendentem do tytułu WBC, Aleksandrem Powietkinem (29-1, 21 KO).