Mistrz WBC w wadze ciężkiej miał polecieć do Cardiff i pracować jako ekspert brytyjskiej telewizji Sky Sports. Z planów jednak zrezygnował, kiedy się dowiedział, że nie zostanie wpuszczony na ring."Telewizja mnie zatrudniła, a ja postawiłem tylko jeden warunek - chciałem stanąć z AJ-em oko w oko, o ile wygra, i powiedzieć mu, że go znokautuję. Ludzie ze Sky Sports mówili, że mogą to zorganizować. Zapewniali, że nie ma problemu, ale po kilku dniach zadzwonił do mnie mój menedżer i powiedział, że nie będzie takiej możliwości. Ja na to, że skoro tak, to nie lecę" - oznajmił Amerykanin."Mówili, że AJ sobie tego nie życzy i że zatrudnił dodatkową ochronę, słyszałem nawet coś o zakazie zbliżania się! Joshua nie chciał rozreklamować tej walki, a to przecież jedna z największych walk w historii wagi ciężkiej!" - dodał.Eddie Hearn, promotor Joshuy, stwierdził tymczasem, że cały czas chce doprowadzić do potyczki z "Brązowym Bombardierem". Ostrzegł jednak, że jeśli nie uda się jej zorganizować w tym roku, to później mogą być problemy ze względu na obowiązkowe obrony."Opcje są dwie - albo od razu przejdziemy do walki z Wilderem i zrobimy w tym roku w sumie dwa takie pojedynki, albo walczymy z kimś innym w lipcu lub sierpniu, a z Wilderem w grudniu. Walka z Wilderem musi się w każdym razie odbyć w 2018 roku" - powiedział."Tymi gośćmi czasami kieruje ego. Wilder powinien usiąść i do mnie zadzwonić, a ja dokładnie wytłumaczę mu całą sytuację. W ten sposób dostanie informacje z pierwszej ręki, a nie z drugiej czy trzeciej" - dodał.