"Brązowy Bombardier" zasiada na tronie World Boxing Council od stycznia 2015 roku. W czasie jego panowania z powodu dopingu rywala odwołano mu trzy walki - z Luisem Ortizem, Aleksandrem Powietkinem i niestety naszym Andrzejem Wawrzykiem. Amerykański król nokautu wielokrotnie wzywał federacje bokserskie do wydania wojny dopingowiczom. A po wpadce Jarrella Millera, który wspomagał się praktycznie wszystkim co miał, Deontay znów powrócił do tego tematu.- Przez takich oszustów straciłem sporo pieniędzy. Właśnie przez wpadki dopingowe moich niedoszłych rywali miałem najtrudniejsze momenty w karierze i traciłem pieniądze. W moim sercu nie ma miejsca na oszustwa. Wychodząc do ringu ponosimy spore ryzyko, dlatego nie mam szacunku dla tych, którzy wspomagają się zakazanymi środkami. To co zrobił Miller jest po prostu niewybaczalne. Chciał wielkiej sławy, ale wybrał najgorszą możliwą drogę. Dla takich jak on powinna być dożywotnia dyskwalifikacja - stwierdził Wilder, który 18 maja w dziewiątej obronie tytułu spotka się z Dominikiem Breazeale'em (20-1, 18 KO).