- Nie chcemy, żeby wyglądało to tak, jakbyśmy się za nim uganiali. Kiedy mowa o walkach pomiędzy najlepszymi, nie powinno to wyglądać jak cyrk. Po prostu zróbmy tę walkę, bez względu na to, jakie będą warunki. Nie jest przecież tak, że niczego nie osiągnąłem. Jestem najdłużej panującym dzisiaj mistrzem wagi ciężkiej, należy mi się trochę szacunku - mówi "Brązowy Bombardier". - Ale oni wiedzą, że walka ze mną to ryzyko. Nie chcą ryzykować utraty kury znoszącej złote jaja. Mogą nic nie robić i zarabiać na byle czym. Traktują to jak biznes. Ktoś taki nie jest mistrzem, a skoro tak, to niech odda pasy, a potem dalej się w to bawi - powiedział Wilder. - Oddaj mi pasy albo walcz! - zaapelował. Wilder wróci na ring prawdopodobnie 3 marca na Brooklynie, gdzie ma się zmierzyć z Luisem Ortizem (28-0, 24 KO). Być może w tym samym miesiącu Joshua skrzyżuje rękawice z Josephem Parkerem (24-0, 18 KO).