"Prokuratura wyznaczyła pilne (na wtorek) przesłuchanie lekarzy, którzy robili sekcje zwłok Kosteckiego" - poinformował na Twitterze reprezentujący rodzinę mecenas Roman Giertych. Taka decyzja prokuratury jest sporym zaskoczeniem. Od początku śmierci Kosteckiego oficjalną wersją jest ta, mówiąca o samobójstwie byłego pięściarza, który odsiadywał wyrok pięciu lat i 100 dni pozbawienia wolności za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok wykluczyła udział w jego śmierci osób trzecich, a śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Udział osób trzecich wykluczają także wstępne ustalenia specjalnej komisji do wyjaśnienia okoliczności śmierci Kosteckiego, powołanej przez Służbę Więzienną. "Cygan" miał powiesić się na pętli z prześcieradła w pozycji leżącej, przykryty kocem na swojej pryczy. Pełnomocnicy rodziny, która nie wierzy, że ich najbliższy mógł sam targnąć się na życie, od początku przedstawiają kolejne ustalenia, które ich zdaniem miałyby świadczyć o tym, że samobójstwo zostało sfingowane. A w środę mec. Giertych użył dotąd najmocniejszego sformułowania, tyczącego się przebiegu tragicznych wydarzeń: "Tymczasem z oględzin ciała oraz z sekcji zwłok Dawida Kosteckiego wynika, że został on zamordowany. Na Białołęce. Tymczasem prokuratura w morderstwo nie wierzy (jakby liczne sińce, rany, otarcia, wkłucia były normalnym sposobem w którym desperat poprzedza powieszenie na łóżku)" - oto fragment wpisu pełnomocnika, opublikowanego na jego oficjalnym profilu na Facebooku. Z kolei w czwartek stołeczna Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga odniosła się do wątpliwości, podnoszonych przez pełnomocników rodziny Kosteckiego w zakresie obrażeń ujawnionych w trakcie sekcji zwłok. Punkt po punkcie wymieniła obrażenia, zgodnie z treścią opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej z Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego sporządzonej po sekcji, dowodząc że owe obrażenia nie miały związku ze śmiercią "Cygana". Art