- Nie, on nie wytrąca mnie z równowagi. Jest po prostu śmieszny. Robi to tak źle, że to ja wychodzę na tego dobrego. Spodziewam się, że będzie lepszy niż dotychczas, ale i tak nie wydaje mi się, żeby to miało potrwać dłużej niż dwie rundy. Nie widzę trzeciej odsłony w tej walce - powiedział "Hayemaker". - Wnioskując z ciosów, jakie ostatnio zadaję, czuję się gotowy, żeby eksplodować, oczywiście w tym bokserskim sensie - zaznacza Haye. - Miałem rok przerwy. Sparingi są cięższe od walki, która mnie czeka. Chciałbym sprawić, że kibicom zwrócą się pieniądze, ale nie wydaje mi się to możliwe. Gdybym to ja miał stawiać, a nie mogę tego robić, bo to wbrew zasadom, postawiłbym na nokaut w drugiej rundzie. Kiedy już się go pozbędę, przyjdzie czas na walkę o tytuł mistrza świata (Haye ma już za sobą walkę o pas - pojedynek z Władimirem Kliczką zakończył się porażką - przy. red). Jednym ze sparingpartnerów "Hayemakera" był Mariusz Wach.