Wiadomość o rzekomej odmowie wejścia do ringu przez 30-letniego Sęka przekazał dziennikarz Mateusz Borek. Ekspert od sportów walki przyjął za dobrą monetę informację, co do której założył, że pochodzi z dobrego, czyli wiarygodnego źródła. Mając takie przekonanie, dziennikarz telewizji Polsat napisał na Twitterze, że Sęk odrzucił ofertę walki o mistrzostwo Europy wagi półciężkiej z rutynowanym 35-letnim Robertem Stieglitzem. Mało aktywny na portalach społecznościowych Sęk, bardzo szybko ustosunkował się do tego "zarzutu". - Nie odrzuciłem oferty walki ze Stieglitzem, nigdy o niej nie słyszałem i nie zakończyłem kariery. W ogóle pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone - napisał pięściarz. Wtedy Borek przyznał, że taką nowinę, jakoby Sęk nie był zainteresowany starciem o pas mistrza Starego Kontynentu, przekazał mu trener i promotor zawodnika. Niewykluczone, że temat jednak wróci, bowiem anonsowany do pojedynku ze Stieglitzem, a pochodzący z Serbii Nikola Sjekloca, podobno wykruszył się z walki. W tej sytuacji dobrze byłoby, gdyby promotor, w porozumieniu z Sękiem, postarali się o zakontraktowanie prestiżowego starcia. Tym bardziej, że jak stwierdził Maciej Miszkiń, były mistrz Europy Grzegorz Proksa miał okazję sparować z urodzonym w Rosji Stieglitzem, z pozycji pięściarza praworęcznego. - Jest szansa to wygrać. Stieglitz sto procent formy już nigdy nie zrobi. Jest wypalonym gościem - napisał Miszkiń. Sęk po raz ostatni walczył w listopadzie i zremisował z Mustafą Chadliouim. Polak ma na koncie 26 zwycięstw, 2 porażki i 2 remisy.