- Planowane są kolejne czynności w ramach prowadzonego postępowania, natomiast jakie konkretnie oraz jaki jest ich zakres, tego na obecnym etapie prokuratura nie ujawnia. Ogólnie mogę powiedzieć, że są wyjaśniane okoliczności zdarzeń, objętych postępowaniem - powiedziała prok. Tatiana Paszkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Chodzi o te aspekty, których tyczą się dwa zarzuty. Przypomnijmy, ex-bokser usłyszał zarzut znieważenia, polegający na użyciu słów powszechnie uznanych za obelżywe oraz naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonej, która jest żoną podejrzanego. Pierwszy zarzut dotyczy wydarzeń tylko z 21 grudnia, natomiast, jeśli chodzi o naruszenie nietykalności, to czas przyjęty w zarzucie, zaczyna się w październiku i trwa do 21 grudnia tego roku. Pełnomocnik "Tygrysa", mec. Jacek Rochowicz w rozmowie z Interią wyraził nadzieję, że prokuratura w ogóle nie wniesie aktu oskarżenia. Gdyby jednak wydarzenia miały przybrać niekorzystny obrót z punktu widzenia Michalczewskiego, to trudno wskazać, w jakim czasie mogłoby to nastąpić. - To zależy zapewne od wielu aspektów, m.in. od tego, w jakim terminie uda się zrealizować zaplanowane czynności. W związku z tym, nie jestem w stanie określić, jak długo będzie trwało postępowanie - informuje prok. Paszkiewicz. W chwili, gdy były realizowane czynności z udziałem podejrzanego, w ocenie prowadzącego sprawę prokuratora z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku Oliwie, nie było podstaw, by stosować jakiekolwiek środki zapobiegawcze. - Uznano, że ten tok postępowania nie jest zagrożony jakimkolwiek bezprawnym działaniem podejrzanego. Oczywiście decyzja o zastosowaniu środka, może być podjęta w każdym momencie postępowania. Wówczas, gdy ujawnią się lub powstaną takie okoliczności, które uzasadniałyby stosowanie środka - dodaje prokurator Paszkiewicz. Zarzut naruszenia nietykalności jest zagrożony pozbawieniem wolności do jednego roku, natomiast zarzut znieważenia obarczony jest karą grzywny lub ograniczenia wolności. A zatem Michalczewskiemu, przy obecnych zarzutach, grozi maksymalnie rok więzienia. Obrońca byłego sportowca, mecenas Jacek Rochowicz, poinformował Interię, że jego klient Dariusz Michalczewski wyraził zgodę na posługiwanie się pełnym nazwiskiem i nie chce chować się za czarnym paskiem na oczach.