Dariusz Michalczewski jest jedną z tych osób, które pragną grać z WOŚP "do końca świata i o jeden dzień dłużej". Były znakomity pięściarz, kiedyś gigant w wadze półciężkiej, mówił w wywiadzie dla Interii, że jako Polacy powinniśmy być dumni z faktu, że w skali świata mamy wyjątkową orkiestrę z charytatywną misją. Poruszony Michalczewski złożył zobowiązanie. "Zawsze możecie na mnie liczyć" - My-Polacy mamy naturę zazdrośników i to takich bez powodu.(...)Zamiast samemu coś zrobić, pokazać że można zbudować lepszą orkiestrę, to siadają, tracą czas i prąd, by się na kimś wyżyć. A jeśli już sami nie mają ochoty pomagać, to w tym czasie mogliby pobawić się z dziećmi, wnukami lub iść gdzieś, by samemu zarobić. Mając tyle opcji, wybierają tą najbardziej parszywą.(...)Tego zazdroszczą nam wszyscy, każde państwo na tej planecie chciałoby mieć taką akcję. Nikt inny tego nie wymyślił, nikt nie robi lepszego przedsięwzięcia. Stworzył orkiestrę, która gra na całym świecie. To jest kosmos i ta skala sukcesu, która aż nie mieści się w głowie - mówił Michalczewski w niedawnej rozmowie z naszym portalem. Przy okazji zdradził, że do puli tegorocznego finału dodaje także swoje perełki do licytacji. A mianowicie przekazał cztery bilety na koncert zespołu Scorpions i spotkanie z całą grupą na backstage’u przed show 16 czerwca w Gdańsku. Dariusz Michalczewski: "Boks uratował mi życie" 56-letni gdańszczanin, kiedyś człowiek sukcesu w sporcie, a od lat wielki wygrany w biznesie, potrafi się dzielić swoim wielkim majątkiem. Często angażuje się w przeróżne, charytatywne akcje, chcąc pomagać chorym i biednym. Widokiem, który bardzo ściska go za serce, są najmniejsi pacjenci, borykający się nierzadko z bardzo ciężkimi schorzeniami. Stąd także nieprzypadkowe hasło tegorocznego finału WOŚP "dla onkologii i hematologii dziecięcej". Tym razem były heros sportu wybrał się do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, przy okazji kierując słowa podziękowania w kierunku Fundacji "Komandosi Życia". Poza wpisem znalazło się kilka zdjęć. Przy już nieco starszym i wyższym chłopcu, z rękawicami bokserskimi na dłoniach, widzimy stojącego za nim i obejmującego go Michalczewskiego. Z kolei obok tych najmłodszych uklęknął, trzymając małą dziewczynkę za rączkę. Ostatni załącznik ma wersję nagrania wideo, także poruszającego. Pacjent siedzi na krzesełku z rękawicami na dłoniach, a przed nim przyklęknął "Tiger" i widzimy krótkie tarczowanie. A na drugim planie, bijącego brawo, chorego chłopca. Na końcu posta wdzięczny Michalczewski złożył zobowiązanie. "Dziękuję za każdą rozmowę i zdjęcie. To, jak walczycie każdego dnia, jest naprawdę inspirujące. Zawsze możecie na mnie liczyć - jestem z Wami całym sercem". Dziękuję za ten czas. Do zobaczenia!".