Początkowo planowano, że walka Damiana Wrzesińskiego z Anthonym Cacace w Belfaście rozpocznie się około godz. 21:30. Na krótko przed pojedynkiem doszło jednak do zmiany w karcie walk i ostatecznie Polak i jego rywal weszli do ringu po godz. 20. Walka o pas IBO w wadze superpiórkowej została zakontraktowana na 12 rund. Damian Wrzesiński walczył o pas IBO. Zacięty początek pojedynku Już od pierwszej rundy mocno ruszył Cacace, który starał się narzucić własne warunki. Wrzesiński czekał na okazję do kontry i zbijał ciosy. Przed gongiem został jednak trafiony prawym sierpowym. 35-latek odważniej poczyniał sobie w drugiej rundzie, kilkukrotnie trafiając w korpus Irlandczyka i akcentując swoją przewagę. Pojedynek był wyrównany, a w trzeciej odsłonie rywalizacji Wrzesiński ponownie szarżował, umiejętnie pracując na nogach i uciekając z linii uderzenia przeciwnika. Ten pod koniec rundy zaskoczył Polaka kilkoma ciosami, zmuszając go do defensywy. W czwartej i piątej rundzie byliśmy świadkami wyrównanego starcia - w pewnym momencie Wrzesiński popisał się celnym prawym prostym, ale Cacace nie pozostał dłużny i również odpowiedział zdecydowanymi atakami. Damian Wrzesiński miał problemy. Rozcięty łuk, rywal dominował Kibice polskiego pięściarza mieli prawo poczuć się zaniepokojeni, gdy w szóstej rundzie pojawiło się rozcięcie przy oku Wrzesińskiego. Ten jednak nic sobie z niego nie robił i cierpliwie rozbijał rywala. Pochodzący z Belfastu, a więc walczący przed własną publicznością, Cacace coraz wyraźniej zarysowywał swoją przewagę - lepiej prezentował się w siódmej rundzie, a później poszedł za ciosem i w ósmej odsłonie coraz częściej sięgał celu. "6-2 Cacace. Rozluźniony Irlandczyk, Wrzos przestał bił kombinacjami" - komentował na Twitterze ekspert bokserski, Przemysław Garczarczyk. Polak ponownie doszedł do głosu w dziesiątej rundzie - zaczął zasypywać Cacace lewymi sierpowymi, które kilkukrotnie doszły do głowy rywala. Ostatecznie żaden z zawodników nie zdołał zadać ciosu kończącego pojedynek, przez co o losach pasa IBO zdecydował werdykt sędziów. Ci wskazali na Irlandczyka, co nie było dużym zaskoczeniem, ponieważ ten kontrolował przebieg walki, a jego ciosy częściej dochodziły celu.