- Ten chłopak może zostać bokserską legendą. Ma wszystko, o czym inni bokserzy mogą tylko marzyć. Po tym zwycięstwie chyba już nikt nie ma co do tego wątpliwości - powiedział zaraz po walce z Thomasem Ulrichem Don King. W 6. rundzie pojedynku w Duesseldorfie Adamek potężnym ciosem powalił na deski Ulricha. O tym jak znokautował rywala, opisywał w rozmowie z INTERIA.PL zaraz po walce, jeszcze na gorąco w szatni, w otoczeniu rodziny z Gilowic. - Nastawiłem się na 12 rund i dlatego trochę odpuściłem po trzecim starciu. Właściwie to trener mówił mi w narożniku, żebym nie podkręcał tempa, tylko spokojnie go osłabiał, wyczekał moment i go znokautował. I tak było. - Dałem się Ulrichowi wystrzelać przez te pięć rund i spokojnie czekałem na swoją okazje. Nie udało się w czwartej rundzie, kiedy po raz pierwszy ugięły się pod nim nogi, ale już wtedy wiedziałem, że jest coraz bardziej zmęczony, miał rozbitą twarz moimi lewymi prostymi. Nokaut był szybki - oparłem się na liny, Ulrich chciał mnie trafić prawą, spudłował i opuścił lewą rękę. Kiedy wyprowadzałem cios, wiedziałem, że mam nokaut - po moim bezpośrednim, czystym, a na dodatek zadanym całym ciałem ciosie się nie wstaje. Teraz czas na odpoczynek, wracam do Polski, do najbliższych. Nie myślę na razie o następnych walkach. Może jak za kilka tygodni przyjadę do Stanów na rozmowę z Donem, to coś zdradzę - powiedział Tomek. <A href="http://sport.interia.pl/czat?cid=1514">Może już jutro podczas czata Tomek zdradzi nam swoje plany. Zapraszamy zatem we wtorek od. godz. 13:30 na czata organizowanego przez INTERIA.PL i Super Express</a>.