Maciej Sulęcki wraz ze swoim sztabem szkoleniowym mógł już w zasadzie odliczać dni do swojego kolejnego wielkiego pojedynku - 18 czerwca Polak miał skrzyżować rękawice z Jermallem Charlo w Houston w stanie Teksas, a więc mimo wszystko na "wrogim" terenie, choć przecież "Striczu" wielokrotnie już boksował za oceanem. Stawka starcia miała być naprawdę wysoka, bowiem obaj pięściarze mieli powalczyć o tytuł mistrzowski wagi średniej federacji WBC. Dla sportowca rodem z Warszawy byłaby to już druga okazja do zdobycia tego typu wyróżnienia - w 2019 roku w pojedynku o pas federacji WBO przegrał jednak z Demetiusem Andrade na punkty. Walka Sulęcki - Charlo przesunięta w czasie. Powodem kontuzja Amerykanina Niestety w nocy z poniedziałku na wtorek z USA napłynęła niezbyt miła informacja - Charlo doznał urazu pleców i od razu stało się jasne, że mimo najszczerszych chęci nie byłby on wstanie wyjść na ring za kilkanaście dni. W związku z tym zapadła decyzja o przesunięciu terminu rywalizacji, o czym informował m.in. dziennikarz talkSPORT Michael Benson. Na razie nie padły jeszcze żadne konkrety w kwestii nowej daty, natomiast - według organizatorów - wszystko ma zostać ustalone w momencie, gdy Amerykanin powróci już do regularnych treningów. Maciej Sulęcki na kolejną walkę czekał od grudnia Maciej Sulęcki (30-2, 11 KO) swoją ostatnią walkę stoczył w grudniu ubiegłego roku, kiedy to pokonał Fouada El Massoudiego. Jermall Charlo (32-0, 22 KO) czeka na swoją kolejną potyczkę w ringu trochę dłużej - jego poprzednie starcie to wygrana nad Juanem Maciasem Montielem w czerwcu 2021 r. Walka między oboma panami - do której, miejmy nadzieję, dojdzie już potem bez żadnych komplikacji - odbędzie się w Toyota Center. Obiekt w Houston może pomieścić do nieco ponad 19 tys. widzów - na co dzień swoje mecze rozgrywa tam m.in. zespół NBA Houston Rockets. Zobacz także: Bezdyskusyjny mistrz świata. Z kim teraz będzie walczył?