Ostatnie miesiące to dla polskiego boksu bardzo gorący okres. I słodko-gorzki, bo wydarzyło się sporo negatywnych rzeczy. Najwięcej miejsca poświęcaliśmy rzecz jasna walce o mistrzostwo świata Mateusza Masternaka. Popularny "Master" zrobił bardzo dużo, by zdobyć pas, ale niestety nie był w stanie dokończyć pojedynku z Chisem Billamem-Smithem z powodu kontuzji żeber. Potem głośną, dopingową wpadkę zaliczył nasz były mistrz świata Krzysztof Głowacki. W grudniu oficjalnie pojawiła się informacja, że w jego organizmie wykryto boldenon - steryd nowej generacji. Jego zadaniem jest lepsze dotlenienie mięśni i zwiększenie siły. Znajduje się on na liście substancji zakazanych. Został za to zdyskwalifikowany na cztery lata. Również w grudniu Interia ujawniła, szczegóły dotyczące walki Tomasz Adamka z Mamedem Chalidowem. Pojedynek, choć budzi ogromne emocje u kibiców, wśród wielu ekspertów z kolei wywołuje negatywne odczucia. "Diablo" przejechał się po Adamku i Masternaku Do tych wszystkich wydarzeń w głośnym wywiadzie z portalem Ringpolska.pl odniósł się Krzysztof Włodarczyk. "Diablo", który również kuszony jest przez federacje związane z mieszanymi sztukami walki zarzucił Adamkowi, że ten zachował się "po świńsku" i ukradł mu w pewnym sensie pomysł walki z Chalidowem. "Tomek, tak uważam delikatnie, postąpił po świńsku, bo przecież ja rzuciłem hasło a propos boksu z Chalidowem. Mamed powiedział "jak najbardziej, nie ma problemu". I nagle patrzę po jakimś czasie Adamek się wcisnął między Włodarczyka, a Chalidowa" - sugerował pięściarz. Nie oszczędził też Głowackiego, z którym wcześniej dzielił salę treningową. Nie mówiąc niczego wprost, Włodarczyk stwierdził, że taka ilość niedozwolonego środka w organizmie nie znajduje się tam przez przypadek. Dostało się także Mateuszowi Masternakowi. Zdaniem Włodarczyka, "Masterowi" zabrakło nie tylko zdrowia w walce o mistrzowski pas. Masternak odpowiada Włodarczykowi. "Wygląda mi to na problem bycia w cieniu" Do prawy odniósł się Mateusz Masternak, który poczuł się wywołany do tablicy. Pięściarz w mediach społecznościowych opublikował długie oświadczenie. I poprosił o cytowanie tylko w całości. "Uznałem, że nie będę się odzywać, bo ewidentnie wygląda mi to na problem bycia w cieniu (fachowo - przykurcz mięśni dna miednicy, bądź jak kto woli nadmierny skurcz zwieraczy). Głośno jest między innymi o mnie, głośno o Adamku, o Główce... a na poważne boksy Krzyśka już nikt nie liczy. Mam wrażenie, że ciężko mu się odnaleźć w takiej sytuacji i czepia się wszystkich, próbując ściągnąć na siebie trochę uwagi. Ale skoro zostałem wyzwany do tablicy. Rozumiem, że jak każdy ma prawo do swojej opinii. Może krytykując mnie, próbował na swój nieudolny sposób rozpocząć trash talk przed naszą ewentualną walką. Teraz głupio by było z mojej strony wyzywać go za to na pojedynek, bo robiłem już to w przeszłości nieraz, kiedy był w swojej najlepszej formie. Jeśli bym to teraz zrobił, kibice mogliby mi zarzucić, że chcę pastwić nad starszym panem. Ale zawsze to Krzysiek może rzucić mi wyzwanie. A ja nie odmawiam. Adamkowi mówi o podłożeniu świni, ale przecież swoje propozycje miał. Nie skorzystał, więc skorzystał z tego Tomek" - napisał Masternak. "A tak od serca, to rozumiem, komuś czegoś zazdrościć to jedno, ale publicznie krytykować kolegę z sali, gdzie razem trenowaliście przez 15 lat, jest po prostu słabe. Absolutnie nie popieram dopingu, ale Ty chłopie mogłeś ten temat po prostu przemilczeć z przyzwoitości" - dodawał pięściarz.