Do piętnastego roku życia Chris zajmował się futbolem amerykańskim, aż trafił kiedyś na salę bokserską. Stoczył zaledwie trzy walki, pojechał na mistrzostwa krajowe i w swojej grupie wiekowej zdobył srebro. Talent widać było od razu. W 1998 roku już jako mistrz USA juniorów poleciał na MŚ Juniorów do Argentyny, gdzie już w pierwszej walce przegrał z miejscowym faworytem, późniejszym wicemistrzem świata juniorów oraz mistrzem świata zawodowców, Hugo Hernanem Garayem (34-7, 18 KO). Co ciekawe tego samego Garaya Amerykanin znokautował błyskawicznie w przedostatniej walce w życiu już w pierwszej rundzie. Henry jako zawodowiec dwukrotnie sięgnął po pas mistrza Ameryki Północnej. Przegrał jednak najważniejszą walkę - w Rumunii z tamtejszym bohaterem, Adrianem Diaconu. Wynik był niejednogłośny, dla wielu kontrowersyjny, a w stawce leżał pas WBC w wersji tymczasowej, zamieniony potem na mistrza pełnoprawnego. Chris w miniony weekend w Houston został zastrzelony. Policja bada motyw zbrodni. Niedoszły mistrz miał 34 lata. To kolejna w tym tygodniu tragiczna śmierć boksera. Wczoraj z jeziora Necko w Augustowie wyłowiono ciało 28-letniego pięściarza Ariela Krasnopolskiego.