Jakiś czas temu lekarze zdiagnozowali u 48-letniego Amerykanina zespół stresu pourazowego. - Leki na receptę namieszały mi w głowie. Niemal zostałem aresztowany w centrum Los Angeles. Ludzie widzieli, jak wariuję, i zaczęli filmować. Krzyczeli: "Hej, czy to nie Chris Byrd?!". A niedawno jakiś głupi lekarz dał mi tabletki, mimo że mówiłem, że nie mogę brać leków na receptę. Powiedział, że będzie w porządku i żebym się nie martwił. Człowieku, ja niemal zaatakowałem własną córkę. Żyję przy oceanie, pewnego razu chciałem do niego wskoczyć. Nie chciałem już żyć. Wariowałem przez te tabletki - powiedział Byrd. - Shannon Briggs dał mi marihuanę i to wszystko zakończyło. Wcześniej nigdy w tego typu rzeczy nie wierzyłem. Nigdy nie paliłem, nie piłem też alkoholu. Ale kiedy on dał mi to lekarstwo, poczułem się stabilny jak roślina. Nie ma nic lepszego. To naprawdę pomaga - dodał. Byrd zakończył karierę w 2009 roku. W 2000 zdobył pas WBO, a w latach 2002-2006 dzierżył tytuł IBF. - Z prawnego punktu widzenia jestem teraz z powodu boksu niepełnosprawny. Odczuwam wielki ból, kiedy tak tutaj rozmawiamy. Moje stopy płoną. Ale marihuana przynosi ukojenie do tego stopnia, że mogę funkcjonować. Inaczej zaczynam wariować. Było tak źle, że kilka razy chciałem odciąć sobie stopy. Ludzie musieli mnie powstrzymywać. Mówili: "Człowieku, nie odcinaj sobie stóp!". Ale jak miałoby to pomóc, tobym je odciął. Już przecież nie boksuję, nie są mi potrzebne - oznajmił.