Zamieszanie rzeczywiście jest nie byle jakie - wydrukowano plakaty, sprzedano część biletów, telewizja Showtime zapowiedziała walkę w Miami Arena, a tymczasem nie ma kto zapłacić za wynajęcie obiektu. Poszukiwania nowego miejsca walki Tomka Adamka z Chadem Dawsonem o tytuł mistrza świata WBC wagi półciężkiej, rozpoczęto od Allstate Arena w podchicagowskim Rosemont, na razie nie przyniosły rezultatów. Allstate Arena, gdzie Tomek wygrał drugą walkę z Paulem Briggsem miało co prawda wolny termin 3 lutego, ale strony nie dogadały się co kosztów przedsięwzięcia. Oczywiście nie byłoby problemu, gdyby już przed czterema tygodniami - jak było umówione - przyszedł czek od inwestora opłacającego wynajęcie Miami Arena. Taka była umowa pomiędzy inwestorem oraz Donem Kingiem - płacisz mi milion, a ja robię walkę w Miami Arena. Zamiast dobitego końca interesu, King otrzymał pierwszy czek w wysokości 500 tysięcy dolarów, który zamiast zamienić się w gotówkę okazał się bez pokrycia. "Mieliśmy ważny kontrakt, wszystko wyglądało OK. Do czasu jak nie dostaliśmy "gumowego" czeku" - mówił King. Zarówno King, jak również jego prawa ręka Bob Goodman wykonują telefon za telefonem, ale powtarzają, że ciągle szukają inwestora, którego pieniądze pozwolą na organizację walki na Florydzie, a być może nawet w Miami Arena na dzień przed Super Bowl. "Tak byłoby idealnie, ale nie żyjemy w idealnym świecie i czasu jest coraz mniej" - mówi szef prasowy Don King Productions Alan Hopper. Jeśli nie uda się walki zorganizować na Florydzie, DKP na pewno zaoszczędzi. Jak powiedział Hopper, brak miejsce hotelowych i sztucznie podwyższone ceny ze względu na Super Bowl powodują, że wydatki Kinga na samo zakwaterowanie osób związanych z bokserską galą (trenerów, pięściarzy, osoby towarzyszące) przekroczyłyby rekordową sumę 230 tysięcy dolarów. PGarczarczyk