Zapewne nie ma takiego kibica boksu w naszym kraju, któremu imię i nazwisko "Riddick Bowe" brzmiałoby obco lub nieznajomo. Czas galopuje i od wydarzeń z 1996 roku minęło już mnóstwo czasu, ale wspomnienia z dwóch walk stoczonych na przestrzeni zaledwie pięciu miesięcy przez Andrzeja Gołotę i właśnie Bowe'a, ciągle są żywe. Riddick Bowe chciałby pobić Tysona Fury'ego. Ujawnia plan na nokaut Choć polski as dwukrotnie przegrał przez dyskwalifikację, mając w obu pojedynkach na widelcu Amerykanina, to szybko okazało się, że Bowe odniósł pyrrusowe zwycięstwa. W obu starciach został tak ciężko pobity, przyjął na głowę tyle potężnych ciosów, że jego kariera po prostu runęła. Z pięściarza, który przed pierwszą walką z "Andrew" był określany nawet najlepszym zawodnikiem wagi ciężkiej (rok wcześniej pokonał przez techniczny nokaut Evandera Holyfielda, łącznie dwukrotnie pobił "Holy'ego" w trzech pojedynkach), wkrótce nie zostało zupełnie nic. Dość powiedzieć, że na ring wrócił dopiero po ośmiu latach, ale był już cieniem siebie samego. O ile Andrzej Gołota świetnie ułożył sobie życie po karierze, mądrze lokując pieniądze i dzisiaj będąc rentierem, o tyle m.in. Bowe został praktycznie z niczym. Boks odebrał mu zdrowie, a jego niemądre gospodarowanie finansami doprowadziło go do bankructwa. Aż przykro było obserwować na odległość, jak kilka lat temu zorganizował zbiórkę pieniędzy na swój dom. Przyznawał, że w samej gotówce miał 40 milionów dolarów, z których nie zostało mu nic. Tłumaczył wtedy, że miał zbyt dobre serce, a jego kieszenie wydrenowały pijawki, które pojawiły się przy nim gdy był człowiekiem majętnym. Być może w tym wszystkim należy upatrywać powodów, które sprawiły, że niedawno Bowe podczas udzielania wywiadu dla "Seconds Out" rzucił rękawicę Deontayowi Wilderowi, a także obecnemu gigantowi wagi ciężkiej, Tysonowi Fury'emu. Wszystko brzmi jak fantasy, ale słowa z jego ust padły. "Chciejstwo" tak poniosło Bowe'a, że Amerykanin dodał, iż przed znokautowaniem "Króla Cyganów" odzwierciedli jego zwody i ruchy. - Gdybym był szarpany, od razu bym mu odpłacił. Ukarałbym go prawą rękę, dołożyłbym lewy sierpowy i tak posłałbym go na deski. Oni są tylko trochę wyżsi ode mnie. Myślę, że biorąc pod uwagę moją mentalność, walki byłyby fenomenalne. Tak jak było to z Holyfieldem - sięgnął pamięcią "Big Daddy".