Kilka dni temu odbył się pięściarskie zawody amatorów w Poznaniu. Ich organizatorem było Stowarzyszenie Kibiców Kolejorz. W "Bitwie o Poznań" wziął też udział 40-letni Seweryn, który swoją ligową karierę zakończył kilka lat temu. - W Poznaniu mieliśmy bokserski klub Olimpię. Pamiętam brązowy medal na igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku zdobyty przez Bartnika. Zakładało się wtedy zrobione rękawice bokserskie i tłukło po ścianach. Boks z głowy w tym wieku wybił mi jednak świętej pamięci mój ojciec, były wojskowy, który nie chciał, żebym uprawiał tę dyscyplinę. Kiedy jednak przyjeżdżałem do Poznania, to lubiłem odwiedzić bokserską salę i poćwiczyć, choćby w okresie roztrenowania. Potem grając w Ekstraklasie było trudniej, ale czemu do tego nie wrócić, teraz pomyślałem - opowiada Seweryn. Po zawieszeniu piłkarskich butów na kołku zajmował się "menedżerką". W Poznaniu, gdzie mieszka, założył swoją akademię piłkarską, a dodatkowo jest współwłaścicielem dobrze prosperującego PLEK Centrum Sportu, gdzie jest zadaszone, pełnowymiarowe boisko z pełną infrastrukturą. To też tam odbyły się amatorskie zawody w pięściarstwie, w których uczestniczyło 240 zawodników z całego kraju, w tym Seweryn. - W ringu zmierzyłem się z rywalem z Łodzi młodszym o prawie 20 lat. Mógłby być moim synem. To były dwie dwuminutowe rundy. Miał dłuższy zasięg ramion, ciężko było mi go trafić, ale robiłem co mogłem. Choć przegrałem, to nie zaprezentowałem się źle i nie mam zamiaru kończyć swojej przygody z boksem na tej jednej walce. Dalej będę trenował, a jak będzie okazja, to znowu stanę do walki w bokserskim ringu - podkreśla były ligowy piłkarz. Michał Zichlarz