Aneta Rygielska w swoim debiucie na igrzyskach olimpijskich pokonała Rosie Eccles i może już szykować się do walki o ćwierćfinał. Decyzja sędziów nie spodobała się jednak w Wielkiej Brytanii. Rygielska lepsza od Eccles, czeka ją pojedynek ze starą znajomą W niedzielę do olimpijskiej walki weszli polscy bokserzy. Zaczęło się źle, bo kontrowersyjną porażkę zaliczył Damian Durkacz, od którego lepszy okazał się Rami Kiwan. Później było już lepiej - przynajmniej z perspektywy biało-czerwonych. Aleksandra Rygielska mierzyła się w 1/16 finału z Rosie Eccles. Bój był niezwykle zacięty. Pierwszą rundę nieznacznie wygrała Walijka, a drugą Polka. Wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatniej partii. Tam torunianka zdołała wygrać, pomimo tego że na piętnaście sekund przed końcem otrzymała karę za atak głową. Ostatecznie jednak sędziowie podjęli decyzję korzystną dla 28-latki. Teraz czeka ją walka o awans do ćwierćfinału. Tam czeka na nią stara znajoma - Turczynka Busenaz Surmeneli, z którą od 2022 roku mierzyła się dwukrotnie, raz wygrywając i raz ponosząc porażkę. Brytyjczycy oburzeni awansem Polki Zwycięstwo Rygielskiej błyskawicznie odbiło się echem w brytyjskich mediach. Jeszcze bardziej bezpośredni był popularny dziennikarz, David Wyatt-Hupton. "To fatalna decyzja. Eccles była w tej walce lepsza, a w dodatku Rygielskiej zabrali punkt za przewinienie". Jak można się spodziewać, szeregowi internauci jeszcze mniej przebierali w słowach. "Rozczarowanie" to najlżejsze z używanych przez nich określeń. Częściej pojawiają się takie jak "kradzień" czy "hańba". Nie zabrakło też insynuacji o skorumpowanych arbitrach, którzy podjęli decyzję.