Amerykanin tuż po pierwszym sygnale rzucił się na faworyzowanego rywala i przez osiemdziesiąt sekund zasypał go serią ciosów. "Canelo" wszystko zbierał jednak na blok i ostudził jego zapał prawym sierpowym. To on przeszedł do ofensywy i kombinacją lewy hak na korpus-prawy sierp na górę posłał Amerykanina na deski. Do przerwy była jeszcze minuta, ale Kirkland - choć mocno zraniony, powstał i jakimś cudem dotrwał do gongu. Na starcie drugiej rundy lewy sierpowy Alvareza znów wstrząsnął przeciwnikiem. Wydawało się, że za moment będzie po wszystkim, lecz Kirkland przetrwał trudne chwile i na finiszu tego odcinka to on zdołał zepchnąć oponenta na liny, gdzie szukał swojej szansy. Gdy zabrzmiał gong kończący drugie starcie, wszyscy kibice zgromadzeni w hali Minute Maid Park w Houston byli już rozgrzani do czerwoności. A to było tylko preludium przed trzecią rundą.Znów agresywnie rozpoczął ją Kirkland. Wydawało się, że "dobiera" się powoli do skóry "Canelo", jednak ten zrobił krok w tył i "huknął" prawym podbródkowym, posyłając Jamesa po raz drugi na deski. Ten znów wstał i chciał szybko odpowiedzieć. Niestety dla niego skończyło się to brutalnym nokautem. Kiedy Kirkland wyprowadzał lewy sierp, na jego szczękę spadł potworny prawy sierpowy szybszego Meksykanina. Po tym ciosie James dosłownie wyleciał w powietrze, zrobił tzw. "śrubę" i nieprzytomny padł na matę ringu. Sędzia bez zbędnego liczenia ogłosił nokaut, a Kirkland po około minucie doszedł na szczęście do siebie.