Do klatki KSW obaj sportowcy weszli w 2022 roku. Kilka miesięcy wcześniej uczynił to Artur Szpilka, tocząc rewanż za kontrowersyjną wygraną w boksie nad Siergiejem Radczenką. W klatce "Szpila" już nie pozostawił wątpliwości i pokonał rywala z Ukrainy przez techniczny nokaut. Artur Szpilka liczy się nawet z najgorszym. Możliwy ciężki nokaut? Wrzosek do oktagonu największej w kraju federacji MMA wszedł w sierpniu tego samego roku, zestawiony z Tomaszem Sararą, gdzie w grę także wchodziły kibicowskie zaszłości, bo obaj byli po dwóch stronach barykady. Warszawianin, będący byłym mistrzem FEN w wadze ciężkiej oraz rasowym kickbokserem, ciosami przechylił szalę walki wieczoru, zwyciężając także przez TKO. Zwycięski marsz obu zawodników (trzy zwycięstwa Szpilki i cztery wygrane Wrzoska) sprawiał, że starcie obu sportowców rysowało się coraz bardziej prawdopodobne. Aż w końcu przyszedł moment, gdy szefowie KSW ogłosili, iż 11 maja w Ergo Arenie dojdzie do tego "bratobójczego" starcia rodaków. Zamieszanie na godziny przed walką Szpilki, KSW reaguje. "Strefa odwołana" Obaj wojownicy mają do siebie szacunek, ale jednocześnie każdy z nich ma świadomość, jak istotny będzie wynik tego pojedynku. Także pod względem ambicjonalnym, bo z jednej strony stanie dużo bardziej wypromowany były pięściarz, który w swojej specjalności zasmakował walki o tytuł mistrza świata, ale w klatce więcej atutów zdaje się mieć ten, który na ten moment jest zawodnikiem bardziej wszechstronnym. To sprawia, że bardziej prawdopodobna wydaje się być wygrana Wrzoska. "Szpila" doskonale zdaje sobie z tego sprawę, co w połączeniu z faktem, że dojrzał jako człowiek, sprawia, że odsuwając na bok motywację, potrafi racjonalnie spojrzeć na czekające go wyzwanie. - W klatce to będzie mój najtrudniejszy rywal. Niepokonany, nieco młodszy ode mnie... Uważam, że tego wieczora w klatce coś fajnego będzie się działo. Nie ukrywajmy, szykuje się mega ciekawa walka. Cieszę się z tego, a także z faktu, że nasz pojedynek będzie miał ekscytujący wydźwięk dla kibiców, bo tak naprawdę dla nich walczymy. Arka bardzo lubię, prywatnie się znamy, jest to mój kolega, ale wiadomo, że koleżeństwo skończy się z chwilą, gdy będziemy wchodzić do klatki. Tam już nie będzie relacji, tym bardziej że jesteśmy jeszcze na tyle młodzi, że każdy z nas cały czas ma w sobie ogień rywalizacji sportowej - mówił w niedawnej rozmowie z Interią Szpilka, nadmieniając co dla jednego i drugiego zawodnika oznaczałaby wygrana. W rozmowie z Przegląd Sportowy Onet Szpilka dodał coś jeszcze bardzo ważnego, co jeszcze kilka lat temu tłumiłby w sobie, a w najlepszym razie na pewno nie dzielił się tym z opinią publiczną. Tymczasem w parze z dojrzałością idzie także świadomość, że wydarzenia w klatce mogą przybrać bardzo przykre dla niego konsekwencje. Gigant na deskach, sensacyjny początek walki. Ależ zwrot akcji! "Potwór" wrócił w wielkim stylu - Naprawdę twardo stąpam po ziemi. Wiem i godzę się z tym, że mogę przegrać walkę z Arkiem Wrzoskiem, nawet w brutalny sposób. Jestem w życiowej formie, pójdę wygrać i zrobię wszystko, żeby tak było. Dla mnie dzisiaj najważniejsze jest, że idę do klatki w pełni zdrowy, nic mnie nie boli i to jest pierwsza taka sytuacja w mojej historii zawodnika MMA. Słowo daję! Tylko wiem, że to i tak może być za mało i się z tym godzę. Kiedyś moje życie zależało od wyników - powiedział były pretendent do pasa WBC, ciężko rzucony na deski przez Deontaya Wildera.