Po dziesięciu rundach dwóch sędziów punktowało 95-94 i 96-93 dla Polki, a jeden 95-94 dla Brazylijki, rezydującej na co dzień w Szwajcarii. Werdykt budził kontrowersje, bo mimo iż żadna z pięściarek nie wypracowała znaczącej przewagi, to nieco lepsze wrażenie zostawiła lepiej boksująca rywalka. Obenauf czuła się zwyciężczynią, dlatego po końcowym gongu uniosła ręce w geście triumfu, ale musiała przełknąć gorzką pigułkę. Po zejściu z ringu dała jasno do zrozumienia, że Brodnicka otrzymała prezent w swojej ojczyźnie. - Dla mnie to była znakomita walka, jestem przekonana, że wygrałam, ale ona walczyła u siebie... Teraz niech przyjedzie do Szwajcarii, to jej pokażę! - wykrzyczała Brazylijka. Brodnicka przystała na rewanż, ale pod pewnym warunkiem! - Jeśli mi dobrze zapłaci, to czemu nie? - odrzekła. Brazylijka w swojej narracji była jednak nieprzejednana i zapowiada na "Kleo" ciężkie lanie. - Gdy przyjedzie do Szwajcarii, to kompletnie nie będzie miała ze mną żadnych szans, jeśli specjalnie przygotuję się do rewanżu. Mogę z nią boksować nawet za miesiąc - podkreśliła Obenauf. Artur Gac z Gdańska