W kwietniu 2004 roku Brewster przegrywał rundę za rundą, był w ciężkim nokdaunie, lecz pozbierał się i w końcówce piątego starcia przechylił niespodziewanie szalę zwycięstwa na swoją stronę. Czy na podobny sukces jest gotowy "Brązowy Bombardier"? - Władimir znajduje się w szczycie formy i jestem dumny z jego osiągnięć. Kiedy go pokonałem, mówiłem ludziom, by go jeszcze nie skreślali. Tego wieczoru byłem po prostu lepszy. Teraz podobnej rzeczy mógłby dokonać Wilder. W jego narożniku stoi Mark Breland, który w mojej opinii od czasów Eddiego Futcha pozostaje jednym z najlepszych trenerów. Nic nie ujmuję Władimirowi, on wciąż jest świetny, lecz siedzę w boksie od 34 lat i wierzę, iż przy odpowiednim obozie przygotowawczym Deontay mógłby zdetronizować Kliczkę już na tym etapie kariery - stwierdził pogromca między innymi Andrzeja Gołoty. Przypomnijmy, że Wilder w następną sobotę zaatakuje Bermane'a Stiverne'a (24-1-1, 21 KO) i należący do niego pas federacji WBC wagi ciężkiej.