Mało kto przed Igrzyskami Olimpijskimi w Paryżu zakładał, że Julia Szeremeta poprawi fatalną sytuację Polski w klasyfikacji medalowej. Młoda pięściarka była jednym z największych objawień igrzysk i udało jej się awansować do finału. W walce o złoty medal okazała się wyraźnie słabsza od Tajwanki Lin Yu-Ting, ale srebro było i tak osiągnięciem zdecydowanie powyżej oczekiwań. - Na pewno jestem bardzo szczęśliwa z tego, co osiągnęłam. Chciałam więcej, ale obiecuję, że za cztery lata wrócę na igrzyska olimpijskie i przywiozę złoto - deklarowała zaraz po finale rozemocjonowana, świeżo upieczona wicemistrzyni olimpijska. Wiadomość ze sztabu Szeremety nadeszła w nocy. Szaleństwo, ogłosili to po finale Ojciec Szeremety ujawnił nieznane fakty. O tych problemach mało kto wiedział Choć Julia Szeremeta stała się za sprawą igrzysk w Paryżu synonimem wielkiego talentu, czy niespodziewanego sukcesu, mało kto zdaje sobie sprawę z tego, z jakimi problemami w życiu prywatnym zmaga się 20-latka. Rąbka tajemnicy w rozmowie z redakcją "WP Sportowe Fakty" uchylił ojciec zawodniczki, Andrzej Szeremeta. Pięściarka żyje w skromnych warunkach w Lublinie. Nie ma nawet własnego mieszkania. - Wynajmuje najtańszą stancję. Mieszka u mamy znajomego w takim malutkim pokoju, mniej więcej dwa metry na trzy. To stare budownictwo z ciemną kuchnią jak to się kiedyś budowało za komuny - zdradził ojciec srebrnej medalistki olimpijskiej w boksie do 57 kg. Bliscy nie mogli dopingować Szeremety w Paryżu. Zdecydowały kwestie finansowe Ojciec pięściarki dodał, że ubolewa nad faktem, iż nie jest w stanie wesprzeć finansowo córki. Szansą na zmianę miejsca zamieszkania dla Szeremety było olimpijskie złoto. Na pulę nagród za misytrzostwo składało się właśnie m.in. nowe mieszkanie. Po krążek z najcenniejszego kruszcu nie udało się sięgnąć, ale nagrody, jakie otrzyma za srebro powinny i tak wydatnie pomóc jej w trudnej sytuacji materialnej. Najbliżsi zawodniczki planowali udać się do stolicy Francji, aby aktywnie dopingować 20-latkę. Na przeszkodzie stanęły im niestety kwestie finansowe. Koszty przelotu i zakwaterowania sprawiły, że pomysłu nie udało się zrealizować. Feministyczna organizacja reaguje po porażce Szeremety, mówi o płci rywalki. "Kobieta okradziona" Szeremeta za sprawą srebrnego medalu olimpijskiego może liczyć mimo wszystko na niezwykle pokaźne nagrody i bonusy, zarówno ze strony Polskiego Związku Bokserskiego, jak i ministerstwa sportu. Wrażenie robi sama gratyfikacja finansowa - 200 tysięcy złotych, a do tego 100 tysięcy złotych od związku.