Karapetjan urodził się w Armenii, ale od 14 lat mieszka w Polsce. Do tej pory stoczył osiem zawodowych walk, z których wygrał siedem. W komorze Warszawa, 125 metrów pod ziemią, jego rywalem będzie doświadczony Krzysztof Szot (18-16-1), uczestnik amatorskich mistrzostw świata i Europy. - Liczyłem na innego rywala w Wieliczce, bowiem na co dzień ważę ponad 70 kilogramów i coraz trudniej osiągnąć mi limit kategorii junior średniej (69,8 kg), a Szot jest sporo lżejszy. Marzę o sukcesach w wadze średniej. Wiem, że z nowym promotorem - Tomaszem Babilońskim - jestem w przyszłości w stanie dojść nawet do walki mistrzowskiej. Ale muszę mieć trenera, a jedynym poważnym kandydatem w kraju jest Andrzej Gmitruk - powiedział 25-letni Karapetjan. Jako pierwszy z Armenii do Polski przyjechał jego ojciec. Później dołączyli do niego żona z trojgiem dzieci - córką oraz synami. Starszy Hakob też boksował, ale zawiesił rękawice na kołku. Obecnie pomaga w przygotowaniach Sasunowi. - Dawno nie byłem w ojczyźnie, ale Armenia wiele dla mnie znaczy. Występuję na polskich ringach, w polskiej grupie, ale jeśli będzie możliwość, to będę wchodził do ringu z dwoma flagami. Hymn może być odgrywany tylko jeden, więc zdecyduję się na ormiański, bo jestem Ormianinem z krwi i kości. Na razie tam pojechać nie mogę, bo musiałbym odbyć obowiązkową dwuletnią służbę wojskową. A to oznaczałoby koniec kariery pięściarskiej - dodał. Karapetjan pochodzi z okolic Erywania. Jego ojciec służył w wojsku, dlatego już jako dziecko podróżował po Europie. Obecnie rodzina mieszka w Kołobrzegu. - Niestety, największy problem jest taki, że w tym mieście nie mam z kim sparować. Jeszcze jako amator trenowaliśmy z bratem m.in. w Koszalinie i Karlinie. Aby się rozwijać, będę musiał się przenieść do Warszawy albo Białegostoku. Nie ma innej możliwości. Babiloński doprowadził do pojedynku o mistrzostwo świata Pawła Głażewskiego, liczę, że kiedyś i ja dostanę taką szansę - przyznał zawodnik grupy Konspol Babilon Promotion.