Walka Kubańczyka z Łotyszem była pierwotnie planowana na 21 marca w Rydze, ale pandemia koronawirusa pokrzyżowała plany organizatorów. Następnie pojedynek finałowy przełożono na 16 maja, również w stolicy Łotwy. Ostatecznie finał zobaczymy za niecałe trzy tygodnie w monachijskim studiu Plazamedia, z zachowaniem pełnego reżimu sanitarnego. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z ogłoszenia finału. Ciesżę się, że odbędzie się w Monachium, bo przypomina mi to czasy, gdy trenowałem w Niemczech z braćmi Kliczko, a przesiadałem się na samolot zawsze w Monachium - powiedział Briedis. - Do moich fanów na całym świecie: jestem niezwykle szczęśliwy. ''Doktor KO'' wraca i jest gotowy do przepisania kolejnej dawki bólu, a także do zdobycia trofeum Muhammada Alego - tako rzecze Dorticos. Przypomnijmy, że Kubańczyk zdobył tytuł IBF nokautując w Rydze Andrew Tabitiego podczas zeszłorocznej gali półfinałowej, którą polscy kibice na zawsze będą już pamiętać ze względu na pojedynek Krzysztofa Głowackiego z Mairisem Briedisem o tytuł WBO. Po wypełnionej błędami sędziego i faulami czerwcowej konfrontacji i intensywnych, wielomiesięcznych staraniach strony polskiej, władze federacji WBO nakazały rewanż, ale Łotysz zwakował pas. Głowacki zmierzy się w walce o niego z Lawrence'em Okolie, niemal na pewno 12 grudnia.