"Brązowy Bombardier" zapowiadał, że po zakończeniu brytyjsko-nowozelandzkiego pojedynku będzie chciał wejść do ringu i osobiście zaprosić do walki zwycięzcę. Obóz Joshui zapowiedział jednak, że nie będzie chciał dopuścić do takiego spotkania, zatem Amerykanin z wyjazdu na wyspy zrezygnował. - Jest więcej niż mile widziany. Różnica pomiędzy nim, a Kliczką, który w 2016 roku spod ringu obserwował moją walkę w Manchesterze, polega jednak na tym, że Władimir przyjechał do nas podpisać umowę na walkę. Wilderowi chodziło zaś tylko o zrobienie szumu. Chętnie zaprosimy go do stołu, ale jeżeli on chce tylko wejść na ring i robić różne szalone rzeczy, to nie jesteśmy tym zainteresowani - skomentował Anthony Joshua.