- O mój Boże. Co on do cholery robi? Jego ostatnia walka była żartem, a teraz to. Fury to w ogóle jeden wielki żart. Ta gadka o linearnym mistrzu to szaleństwo. To nie jest dobre dla boksu. A do tego dochodzą walki z gośćmi na innym poziomie. Kim jest ten typ, z którym walczy Fury? Wszyscy mistrzowie walczą o tytuły z trudnymi rywalami. Ale Fury nie jestem mistrzem, więc możemy zrozumieć logikę w jego zachowaniu i wyborze rywali - mówi Wilder. - Fury doznał wstrząsu mózgu w walce ze mną, więc teraz jego ludzie chcą być pewni, że doczłapie się do wielkiej walki tak bezpiecznie, jak to możliwe. On wie, że w drugiej walce ze mną wszystko się skończy. To, że wstał w dwunastej rundzie naszej pierwszej konfrontacji, to dla niego błogosławieństwo, a zarazem przekleństwo - dodaje Amerykanin. - On nie wiedział nawet, jak padł na matę ringu. Nie wiedział, jakim sposobem się podniósł. Wielu moich rywali doznało wstrząsu mózgu, także na sparingach ze mną. Wiem, jak się potem zachowują. Skończyłem kariery wielu gościom i tak też będzie tym razem - podsumowuje temat ''Bronze Bomber'', który jesienią ma się zmierzyć w rewanżowym starciu z Luisem Ortizem, ale nie jest to jeszcze pewne. Starcie z Furym planowane jest natomiast na pierwszy kwartał przyszłego roku.