- Pamiętam jak na początku mojej kariery oglądałem go nokautującego Cedrica Boswella i Hasima Rahmana. Wtedy był bardzo poważnym graczem, lecz teraz to mój czas i to ja wniosę do ringu przemoc oraz agresję - zapowiada Whyte. - Powietkin widział już wszystko, ja natomiast wciąż się uczę i rozwijam, dlatego walki z kimś takim jak on są wielkim wyzwaniem i świetną lekcją. Wierzę jednak, że będąc dobrze przygotowany fizycznie pokonam go. Skupiam się tylko na nim i nie myślę o żadnych innych walkach. On wyjdzie do ringu z nastawieniem wygranej, ma to w swoim DNA, ale w tej kwestii jesteśmy bardzo podobni do siebie. Przez najbliższe osiem tygodni będę miał w głowie wyłącznie Powietkina - mówi Anglik. Trener Whyte'a spodziewa się ciężkiej przeprawy. - To bardzo groźny rywal, z wielkim doświadczeniem olimpijskim i zawodowym. Powietkin jest kompletnym zawodnikiem, wierzymy jednak, że to czas Dilliana i to my wyjdziemy z tej batalii zwycięsko - wtrącił Mark Tibbs, szkoleniowiec Whyte'a. - Cieszę się na powrót do Wielkiej Brytanii. Tutejsi kibice naprawdę znają się na boksie. Naprzeciw mnie stanie mocny przeciwnik. Dla nas obu to bardzo ważny pojedynek i nie możemy sobie pozwolić na wpadkę. Zrobię, co w mojej mocy, aby wygrać i dać efektowną walkę - stwierdził Powietkin.