Organizowane przez grupę Top Rank starcie jednego z najlepszych zawodników młodego pokolenia z jednym z najlepszych pięściarzy XXI wieku było pierwotnie planowane na maj, ale pandemia koronawirusa pokrzyżowała te plany. Następnie walka kilka razy była zagrożona podczas nowych negocjacji, na których cieniem położył się kryzys w branży. Ostatecznie jednak doszło do porozumienia: Łomaczneko zarobi według doniesień zza oceanu co najmniej trzy miliony dolarów, a Lopez co najmniej 1,5 miliona (prawdopodobnie ok. 1,8 miliona). - Przejmuję grę, panowanie Łomaczenki, małej divy, zbliża się do końca. Pobiję go i zabiorę mu pasy. Po prostu. Wjeżdżam do Las Vegas, by tworzyć historię. Nie lubię Łomaczenki, będę się bawić rozbijając jego twarz - powiedział Lopez. - On może gadać, ile chce. Jest w tym dobry. W ciągu ostatnich dwóch lat wciąż gadał tylko o mnie. Jestem wojownikiem, moim celem jest zdobycie kolejnego pasa, unifikacja. W ringu będę lepszy niż Teofimo, który połknie swoje słowa i moje ciosy. Zabieram pasy na Ukrainę - tako rzecze Łomaczenko. Przypomnijmy, że w grudniu zeszłego roku na gali Crawford - Kawaliauskas w Nowym Jorku charyzmatyczny ''El Brooklyn'' zdetronizował Richarda Commeya, nokautując go już w drugiej rundzie. Natomiast ostatnia walka Łomaczenki miała miejsce w sierpniu - dwukrotny mistrz olimpijski i zawodowy mistrz świata trzech kategorii pokonał wtedy w Londynie na punkty Luke'a Campbella.