- Gdzie się chowa "Łoma"? - prowokująco zapytał Amerykanin za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na odpowiedź nie musiał długo czekać. - Jestem tutaj! Czekam na was tchórze, zdecydujcie się na prawdziwą walkę, a nie na pojedynek w social media - odpowiedział Ukrainiec, który ma wrócić na przełomie wiosny i lata, najbardziej prawdopodobnym rywalem jest Masayoshi Nakatani. - Czekanie nie jest dla ciebie najlepszą opcją. Myślałem, że nauczyłeś się tego w walce z Teofimem Lopezem (w październiku zeszłego roku Łomaczenko przegrał z Lopezem na punkty, będąc w pierwszej połowie walki bardzo mało aktywnym - przyp. red.) - skontrował Haney. - Czekanie jest twoim ulubionym działaniem, nie walczyłeś jeszcze z nikim znaczącym - oto druga odpowiedź Łomaczenki. - Czekałem na ciebie, kiedy byłem obowiązkowym pretendentem do pasa, który posiadałeś, a ty napisałeś petycję, by federacja przyznała ci tytuł mistrza franczyzowego (chodzi o dziwaczny tytuł Franchise, który pozwalał Łomaczence na przywileje m.in. w zakresie obowiązkowych obron, obecnie tytuł ten posiada Teofimo Lopez, więc trudno uznawać Haneya za pełnoprawnego mistrza - przyp. red.) - odciął się na koniec "The Dream".