Michał Cieślak (21-1, 15 KO) potrzebował tylko stu sekund, żeby w głównej walce wieczoru Polsat Boxing Night 10 w Warszawie pokonać przez TKO Rosjanina Jurija Kaszynskiego. Przydało się, bo mająca swoją siedzibę w New Jersey International Boxing Federation, jedna z czterech najważniejszych organizacji rankingowych to zauważyła, natychmiast wyznaczając Polaka do walki o pas mistrza świata - z aktualnym czempionem, Łotyszem Mairisem Briedisem (27-1, 19 KO). Co trzeba wiedzieć, co się musi zdarzyć, zanim zobaczymy na ringu Polaka i Łotysza? Co oznacza decyzja IBF? Przepisy IBF, jednej z niewielu organizacji, która - jak na boks - trzyma się mocno swoich regulaminowych postanowień są jasne: strony muszą dojść do porozumienia do 10 lipca, choć przedłużenie rozmów też wchodzi w rachubę. Jeśli negocjacje nie zakończą się porozumieniem stron, to zostanie urządzony przetarg na organizację walki o mistrzowski pas. Ponieważ Briedis broni tytułu, przysługuje mu 65 procent z ogólnej, wynegocjowanej przez zwycięzcę przetargu i organizatora gali sumy, a Polak zachowuje 35 procent. Gdyby strony nie doszły do porozumienia, IBF ma prawo pozbawić Briedisa pasa i wyznaczyć innego pięściarza z rankingu do walki z Michałem Cieślakiem. Briedis ma też opcję dowolnego zrezygnowania z obrony pasa, co już raz zrobił - kiedy w 2019 roku nie chciał pojedynku z Krzysztofem Głowackim o mistrzostwo WBO, wybierając udział w turnieju WBSS. Czy zmiana kategorii wagowej jest dla Briedisa realna? Kiedy zdobył pas i wygrał turniej WBSS w wadze junior ciężkiej zapowiadał, że teraz chce bić się z najlepszymi na świecie w wadze ciężkiej, ale szybko okazało się, że zainteresowany takim przebiegiem kariery jest tylko on sam. Nie było wielkich ofert od wielkich pięściarzy, nie było wielkich pieniędzy. Ostatnio, szukając okazji do walki - i zarobku - Briedis wyzywał na pojedynek youtubera Jake Paula, ale też nie wzbudził taką ofertą zainteresowania. Walka z Polakiem w Polsce może być dla niego jedyną realną szansą. Całość przeczytasz na polsatsport.pl