W filmie "Mistrz", opowiadającym o dziejach Tadeusza Pietrzykowskiego, oficerowie SS mówią: - Nasi strażnicy potrzebują rozrywki. Ona podniesie ich morale. Boks może im jej dostarczyć.Za walkami pięściarskimi w obozach koncentracyjnych kryła się najpierw ciekawość nazistowskich żołdaków i chęć decydowania o losie więzionych ludzi, a także tendencja do wyszukiwania nowych form pastwienia się i okazywania swej władzy. Wszyscy więźniowie obozu mieli zginąć, bo jedyna droga stąd prowadziła przez komin krematorium. Dlaczego jednak nie mieliby najpierw o to życie powalczyć? W znakomitym filmie Krzysztofa Zanussiego "Życie za życie", opowiadającym o losie ojca Maksymiliana Kolbe i jego męczeńskiej śmierci latem 1941 roku w Auschwitz, gdy na ochotnika zgłosił się do bunkra głodowego za jednego ze skazanych, jest pewna scena. Krzysztof Zaleski, który gra byłego więźnia Auschwitz, mówi:- Lagerführer Karl Fritzsch to był diabeł. A diabeł nigdy by nie poszedł na taką wymianę. A jednak poszedł. Niemcy godzili się też na walki o życie na pięści. Dlaczego? Nie tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie, ale odpowiedzią może być owo poczucie kontroli i decyzyjność w kwestii ludzkich losów. Walki bokserskie były igrzyskami śmierci, w których hitlerowscy oprawcy mogli decydować o losach ludzi w jeszcze bardziej perfidny sposób. Mistrzowie boksu za obozowymi drutami Przynajmniej na początku tacy więźniowie jak Tadeusz Pietrzykowski trafiali na obozowy ring dość przypadkowo. Ten wychowanek trenera "Papy" Stamma i były pięściarz warszawskiej Legii był jednym z pierwszych więźniów Auschwitz. W filmie "Mistrz" widzimy, jak bierze udział w stawianiu nowego napisu nad bramą - "Arbeit macht Frei". Bokser przyjechał do obozu z pierwszym w dziejach transportem, który 14 czerwca 1940 roku dotarł tu z Tarnowa. Znamienne, wtedy miały ruszać igrzyska olimpijskie 1940 roku w Helsinkach... Tadeusza Pietrzykowskiego (nie należy go mylić z późniejszym mistrzem Zbigniewem Pietrzykowskim; nie byli spokrewnieni) przypadkiem wypatrzył w obozie kapo Walter Dunning, który przed wojną boksował w Hamburgu i był nawet wicemistrzem Niemiec. Szybko zorientował się, że nie ma do czynienia z amatorem i zaproponował walki z jego udziałem o chleb, ziemniaki, jabłka, o życie. Tak się zaczęło... Boks ratował życie w Auschwitz W 1942 roku Tadeusz Pietrzykowski pisał w liście do matki: "Jestem dziś mistrzem wszech wag KL Auschwitz po zwycięstwach nad Janowczykiem, Dexponko itd. Tak, Mateńko, dostałem za to 10 bochenków chleba i 10 kostek margaryny - rozdałem na gwiazdkę biednym, niech i oni mają. Widzisz przydał mi się boks - prawda - widzisz i pamiętasz, co ci wszyscy mówili - Sylwina, co będzie z niego? On sobie w życiu nie da rady. Dam sobie radę i w piekle".Według danych historycznych, przedwojenny mistrz Warszawy stoczył w obozie w Auschwitz od 40 do 60 walk, z których przegrał tylko jedną - z holenderskim mistrzem wagi średniej Leenem Sandersem, który też trafił do obozu i został tu rozpoznany jako pięściarz. Już to pokazuje, że Polak nie był jedynym zawodnikiem, który za drutami obozu koncentracyjnego walczył o przetrwanie. Wyższy od niego, starszy i znacznie cięższy Leen Sanders (w obozach nikt nie pilnował limitu wag i wielu więźniów boksowało z rywalami nie ze swej kategorii) - Holender żydowskiego pochodzenia rodem z Rotterdamu, już jesienią 1926 roku wygrał pierwszą walkę międzynarodową, gdy powalił przez nokaut Anglika Eddie Huttona. Jeszcze na początku 1940 roku, przed wkroczeniem Niemców do Holandii, wywalczył swój ostatni tytuł mistrza kraju. Ukrywał się przez trzy lata, ale został zadenuncjowany. W styczniu 1943 roku trafił do Auschwitz z całą rodziną. Jego maleńkich synków zagazowano tego samego dnia, żonę nieco później. Gdy Leen Sanders walczył z Pietrzykowskim, jeszcze żyła i Holender liczył na to, że ją uratuje. Zginęła dwa miesiące później..- Nieważne, kto z nas wygra - miał powiedzieć Leen Sanders przed walką z Tadeuszem Pietrzykowskim. - Zwycięzca dostanie dodatkową porcję jedzenia, którą rozdzielimy między wszystkich. Ta wypowiedź jest niezwykle istotna, bo pokazuje, czym po trzech latach istnienia obozu w Auschwitz stały się coraz częstsze tutaj walki bokserskie. Zaczęły tworzyć już nie przypadkowy zestaw pojedynków, ale pewien system, w którym więźniowie walczyli o życie. Niemcy też traktowali go systemowo. Na walki więźniów czy kapo stawiano spore sumy, rozwinął się w Auschwitz cały układ zakładów i bukmacherki. Boks w Auschwitz - szansa na przeżycie Pięściarzy w Auschwitz nie brakowało, zwłaszcza żydowskich - ten sport był u Żydów niezwykle popularny. Z owych kilkudziesięciu walk Tadeusz Pietrzykowski część stoczył z przypadkowymi przeciwnikami typowanymi przez strażników, ale większość stanowiły pojedynki z innymi bokserami. Tylko takie miały sens przy zakładach.Do porażki z Leenem Sandersem dochodzi chociażby remis z innym wybitnym pięściarzem w pasiaku, Salamem Schottem znanym jako "Bully". Ten żydowski pięściarz urodził się w Polsce, ale po pierwszej wojnie światowej wyjechał do Berlina i startował w miejscowym Makkabi. Aresztowany już w 1939 roku, trafił najpierw do Sachsenhausen, a w październiku 1942 roku przewieziono go do Auschwitz także po to, by mógł uczestniczyć w walkach. Więźniem Auschwitz był także Jerzy Junosza Kowalewski, który zasłynął podczas walk bokserskich w Gross-Rosen. W Auschwitz walczył o życie także olimpijczyk z Berlina, Antoni Czortek. Na ring obozowy jesienią 1943 roku trafił także wybitny francuski (w zasadzie tunezyjski) pięściarz żydowskiego pochodzenia Victor Perez, zadenuncjowany i wydany Niemcom przez rząd Vichy. On wojny nie przeżył, zginął w styczniu 1945 roku w czasie Marszu Śmierci, prawdopodobnie podczas próby podzielenia się chlebem ze współtowarzyszami niedoli. Inny pięściarz, pochodzący z Bełchatowa polski Żyd Hercka Haft, ten straszliwy marsz przeżył. Użył swych pięści do zabicia niemieckiego strażnika, któremu zabrał mundur i broń. Po wojnie walczył w ringu z samym Rockym Marciano. Salamo Arouch i "Triumf ducha" Włoski mistrz boksu Leone Efrati, pretendent do walki o mistrzostwo świata wagi piórkowej, w 1939 roku wrócił z USA do Włoch, za co zapłacił życiem. Wydany bowiem Niemcom przez włoskich faszystów, trafił do Auschwitz i tu toczył wiele walk obozowych. Gdy pewnego dnia dowiedział się, że kapo zatłukli na śmierć jego brata, rzucił się na nich. Mieli przewagę liczebną, połamali mu kości, a półprzytomnego Włocha zawieziono następnie do komory gazowej. Zanim powstał film "Mistrz", obozowe walki w Auschwitz ukazał słynny "Triumf ducha" z 1989 roku (tytuł nawiązuje do "Triumfu woli", propagandowego, nazistowskiego filmu o igrzyskach w Berlinie, który zrobiła Leni Riefenstahl). Willem Dafoe wcielił się w nim w greckiego Żyda Salamo Aroucha - czempiona boksu rodem z Salonik, który jeszcze w 1941 roku był mistrzem Bałkanów, a w 1943 roku trafił do obozu. Jego najsłynniejszą walką był pojedynek z Klausem Silberem - niepokonanym w tamtym momencie żydowskim bokserem z Auschwitz. Arouch leżał na deskach, ale znokautował przeciwnika. Dostał chleb, Silber trafił do komory gazowej.Kiedy ekipa kręcąca "Triumf ducha" przyjechała do Auschwitz Salamo Arouch był jej konsultantem. Podczas odtwarzania scen walk nie wytrzymał, rozpłakał się. - Nie dam rady znów tego przeżyć - powiedział. Walki bokserskie w Neuengamme Swoje podlegające zakładom walki organizował także obóz Neuengamme pod Hamburgiem. Kierownictwo lagru chciało nawet zorganizować ligę bokserską między obozami koncentracyjnymi w Europie! To właśnie tutaj przeniesiono w 1943 roku Tadeusza Pietrzykowskiego i tutaj stoczył bodaj najbardziej nierówny bój w ringu - walczący w wadze koguciej Polak stanął do walki z ważącym 96 kg niemieckim mistrzem wagi ciężkiej, Schally Hottenbachem. I pokonał go!CZYTAJ TAKŻE: Legitymacja Warty Poznań w katyńskim dole. Po niej rozpoznano piłkarza W Neuengamme dramatyczne pojedynki o przetrwanie toczył Johann "Rukeli" Trollmann, zwany "Tańczącym Cyganem" z uwagi na swój sposób poruszania się w ringu. Wśród ludności pochodzenia romskiego boks także był bardzo popularny. Romowie słynęli z tanecznego stylu walk, którego zabroniono Trollmannowi w nazistowskich Niemczech, jako niepasującego do powagi sportu. Pięściarz w akcie protestu pomalował swą śniadą twarz na biało i oznajmił, że teraz jest Aryjczykiem. To go kosztowało życie. Po służbie na froncie wschodnim został zwolniony z Wehrmachtu, zapewne z powodów rasowych. Wywieziony do obozu Neuengamme walczył nie tylko ze współwięźniami, ale i kapo, z których wielu rekrutowano spośród kryminalistów. Jeden z takich przestępców Emil Cornelius zatłukł go po przegranej walce łopatą podczas prac w kamieniołomie. Dziesiątki, setki walk. Dziesiątki, setki pojedynków w ringu, których stawka wykraczała daleko poza sport. - Znów jesteś sportowcem - mówi do Tadeusza Pietrzykowskiego współwięzień z Auschwitz.- Mylisz się, nie jestem. To nie jest sport. To jego zaprzeczenie - odparł.