- Przestałem trenować, jestem na wakacjach - opowiada Fury. - Nie chcę się nakręcać na walkę, bo już kilka razy przeżyłem tak głęboki zawód, gdy pojedynek się nie odbył, że wpadałem w depresję i miałem ochotę się zabić. Joshua? Nie będę czekał w nieskończoność - Robota Eddiego Hearna i Boba Aruma polega na sprzedawaniu walk - dodaje. - Dopóki nie będę miał daty pojedynku i dużej ilości gotówki w kieszeni, dotąd uznaję, że walki nie ma. Za kulisami dzieje się wiele rzeczy, o których normalni ludzie nie mają pojęcia. To wszystko może zniweczyć plany pojedynku takiego jak ten. Dlatego się nie napalam. I wiecznie nie będę czekał. Może moją następną walką będzie trzeci pojedynek z Deontay’em Wilderem? Deklaracje Fury’ego są o tyle zaskakujące, że jego menedżer Frank Warren zapewniał, iż wielka walka z Joshuą jest pewna, brakuje tylko uzgodnienia dokładnej daty i kilku drobnych detali. Fury jest jednym z największych ekscentryków w sporcie. Nawet jak na standardy boksu. W swojej biografii wyznał: "Mój przypadek jest nadzieją dla wszystkich, którzy upadli na dno". Opowiedział o swojej depresji i próbie samobójczej z czerwca 2016 roku kiedy swoje nowe, czerwone ferrari cabrio rozpędził do 250 km na godzinę i mknął wprost na betonową ścianę mostu. Kilka sekund i miało być po wszystkim. Marzył wtedy, żeby te przerażające głosy przebiegające przez jego głowę ucichły raz na zawsze. Powstrzymał go strach o dzieci. Nazywał to depresją, ale tak naprawdę diagnoza wskazywała na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne - chorobę psychiczną, której skutkiem jest nerwica natręctw, zaburzenia lękowe, depresja. Skutek to obezwładniający stan apatii, utrata kontaktu ze światem i myśli samobójcze. W podobny sposób choruje 2,5 procenta światowej populacji. Tyson Fury opowiadał, że "ciemność w duszy będzie go nękać do końca". Ale uważa, że nauczył się nad tym panować. Wtedy, gdy chciał skończyć ze sobą miał wszystko. 28 listopada 2015 roku pokonał wielkiego Władymira Kliczko zdobywając tytuł mistrza świata wszech wag WBA, WBO, IBF i IBO. Ale życiowy wzlot pogłębił poczucie pustki. Źle było już wcześniej. Na konferencji przed walką wykrzyczał, że nienawidzi boksu, że mierzi go każda chwila w treningu. Że wolałby obżerać się cukierkami siedząc z dziećmi przed telewizorem. - Zamiast rozmawiać z takimi idiotami jak wy - rzucił do dziennikarzy. I dodał, że gdyby zależało mu na boksie nie zaczynałby przygotowań mając 30 kg nadwagi. Wtedy wszyscy uznali go raczej za ekscentryka niż chorego. Boks zawodowy to sport, w którym wygaduje się największe banialuki, żeby tylko ściągnąć uwagę milionów fanów. Wtedy walki sprzedają się najlepiej. Przepowiednia ojca: On będzie kiedyś mistrzem świata Tylko, że Fury nie udawał. Mówił potem, że przemawiał przez niego jakiś obcy głos, który kłamał w jego imieniu. Bo przecież "Król Cyganów" kocha boks. Imię otrzymał od idola swojego ojca legendarnego Mike Tysona. Urodził się trzy miesiące przed terminem, ważył 450 gramów i lekarze nie dawali szans na przeżycie. Wtedy ojciec, sam były bokser zawyrokował: - On będzie kiedyś mistrzem świata wszech wag. Pradziadek Fury'ego nosił tytuł Króla Cyganów, który Tyson przejął. Rodzina od pokoleń związana była z boksem i walkami na gołe pięści. Ojciec Tysona John "Cygan" Fury, został skazany na 11 lat więzienia za udział w ulicznej bójce, w której wybił oko przeciwnikowi. Wyszedł w lutym 2014 roku tuż przed walką syna z amerykańskim pięściarzem Joey Abellem. Tyson zakończył ją w czwartej rundzie. Tytuł Króla Cyganów jest dla rodziny Furych prestiżowy. Należą do Travellersów, koczowniczej grupy etnicznej pochodzenia irlandzkiego posiadających swój język (shelta) i kulturę pokrewną z innymi nomadycznymi grupami na przykład z Rumunii. Podróżują po Irlandii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Tyson uwielbia Belfast, bardzo chciał tam walczyć o tytuł mistrza Irlandii. Zawzięcie starał się udowodnić swoje irlandzkie korzenie, aż w kwietniu 2012 roku doszło do walki o tytuł, w której znokautował Martina Rogana. Irish Travellers byli prześladowani i odrzucani przez sąsiadów. Tyson Fury wspomina, że kiedyś jego i jego przyjaciela wyrzucono z knajpy za pochodzenie. Dzieci Travellersów wcześnie kończyły się uczyć. - W szkole było mi dobrze, ale musiałem rzucić ją w wieku 10 lat - wspomina. Jego ojciec John sam harował od świtu do nocy, więc uważał, iż dawanie dzieciom pieniędzy za nic jest demoralizujące. Na kieszonkowe trzeba było zarobić. Koszmary nie skończyły się wraz z wygraną walką o życie zaraz po urodzeniu. Ze szpitala wypisano go dopiero po trzech miesiącach. W szkole podstawowej nawiedzały go ataki panicznego lęku, wysoka gorączka, majaki, wielokrotnie trafiał wtedy na ostry dyżur. Wyrósł z tego koło dziewiątego roku życia. Był bardzo niepewny siebie, choć w 14. roku życia przekroczył dwa metry wzrostu. Ojciec uczył go boksu w dzieciństwie, a potem jego trenerami byli wujowie. W 2014 roku wuj Hughie miał wypadek i przeleżał w śpiączce 11 tygodni. W tym samym czasie na inny oddział szpitala Wythenshawe w Manchesterze trafiła jego żona Paris, która straciła dziecko w szóstym miesiącu ciąży. Szpital chciał zatrzymać ciało dziecka, ale kultura Travellersów na to nie pozwala. Tyson zabrał je do domu, włożył do drewnianej skrzynki po zegarku i pochował w ogródku. Droga na szczyt Na rozpacz nie było czasu, zbliżała się walka z Władymirem Kliczko. Fury zabiegał o nią od lat, wydawało mu się to spełnieniem marzeń. Uważał, że Kliczko go unika, wybiera sobie łatwiejszych przeciwników, by zachować tytuł. W końcu w Duesseldorfie dostał swoją wielką szansę i po zwycięstwie na punkty wspiął się na szczyt. Ataki choroby zaczęły się jednak nasilać. Próbował je leczyć alkoholem i kokainą, przez co odwołano rewanż z Kliczką. Stracił swoje tytuły, ale było mu to obojętne. Czuł się coraz gorzej, nie docierało do niego, że potrzebuje pomocy. Wstydził się choroby. Picie, narkotyki, depresja, obżarstwo. Szwendał się po ulicach i całymi dniami nie wracał do domu. - Po kilkunastu miesiącach od wielkiego zwycięstwa nad Kliczką był wrakiem człowieka - mówi. W autobiografii "Bez Maski" opowiada, że zdesperowana żona Paris kilka razy pakowała wtedy walizki i dzieci do samochodu, by uciec od niego. W końcu zdecydował się na leczenie. Twierdził, że widział znaki - ukazał mu się kiedyś świetlisty krzyż. Codziennie czytał potem biblię, co pomagało mu zachować spokój. Kiedy leczenie przyniosło ulgę postanowił wrócić do boksu. Miał 60 kg nadwagi i był na skraju zawału. Fury widzi w sobie fenomen fizjologicznym. Wziął się za siebie ostro i 30 miesięcy po zwycięstwie nad Kliczką znów wyszedł do ringu. Po dwóch łatwych walkach dostał propozycję od niepokonanego króla nokautu Deontaya Wildera. Walka miała się odbyć w Los Angeles. Fury był wdzięczny za szansę. Mistrz świata WBC miał się bić o unifikację tytułu z Joshuą, mistrzem IBF, WBO, WBA i IBO. To Joshuę kochali Brytyjczycy. Fury był dla nich czarny charakterem. Ale menedżerowie Joshuy i Wildera nie mogli się dogadać. Słabo przygotowany do walki Fury powiedział "tak" na wszystkich warunkach. Okazało się, że wspaniale sobie poradził. Pierwsza walka zakończyła się sensacyjnym remisem. Do jeszcze większej sensacji nie doszło, bo pewny zwycięstwa Fury zaczął pajacować w ringu, a morderczy cios króla nokautu powalił go na matę w końcówce. W rewanżu znacznie lepiej przygotowany Fury znokautował Wildera w lutym 2020 roku. Odebrał mu pas WBC i do unifikacji tytułu został mu tylko jeden rywal. Joshua. W 31 zawodowych walkach Fury jest niepokonany. W czerwcu 2019 roku Joshua przegrał przez nokaut z Meksykaninem Andym Ruizem Jr, ale pół roku później wygrał rewanż na punkty. Z 23 walk przez nokaut zwyciężył w 21. Dariusz Wołowski