"Po prostu, to był wyjazd po kasę. Za duża różnica. Główka chciał przegrać z jak najmniejszym uszczerbkiem dla zdrowia i to się udało... - wypalił na Twitterze prezes Boniek i chyba nawet sam nie przewidział, że jego słowa wywołają tak wielkie poruszenie. W tej sytuacji wyjątkowo poróżnione środowisko bokserskie zwarło szyki, stawiając sprawę jasno: Głowackiemu można "zarzucić", że zabrakło mu umiejętności, ale stwierdzenie, że pojechał przegrać i wyprawę do Anglii potraktował w kategoriach skoku na kasę, to niemal jak wymierzenie mu policzka.Bokserska brać zareagowała z całą mocą, w mediach społecznościowych pieklił się m.in. Artur Szpilka, a także Maciej Sulęcki. "Striczu" nieco bardziej dyplomatycznie próbował uświadomić prezesa, że popełnił błąd. Co ciekawe, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", krótko po pojedynku, Głowacki został zapytany o ten komentarz sternika polskiej piłki. I powiedział tak: "Podobno prezes dzwonił do trenera Łapina i przepraszał. Cóż, ja bym się tak nie zachował, ale zostawmy to. Ja pojechałem po pas. Ci, którzy mają to wiedzieć, wiedzą. Inni sobie gadają, bo mają do tego prawo. Co mogę zrobić? Nie przegadam, więc co, mam bić? Musiałbym wielu... Żartuję oczywiście" - odparł "Główka". Fiodor Łapin o rozmowie ze Zbigniewem Bońkiem Temat wrócił w czwartkowy wieczór w magazynie sportów walki "Koloseum" w Polsacie Sport. Dziennikarz Interii wprost zapytał trenera Łapina, czy potwierdza, że taka rozmowa, zainicjowana przez prezesa Bońka, istotnie się odbyła. A jeśli tak, to czy trener może coś więcej o niej powiedzieć i ujawnić, w jakiej przebiegała atmosferze. Szkoleniowiec z przekąsem się uśmiechnął i odpowiedział tak: - To była rozmowa całkowicie prywatna i uważam, że w ogóle niepotrzebnie wyszła ona do mediów. Mogę tylko powiedzieć, że mówił mi, że bardzo przeżywał tę walkę i prosił, żeby Krzyśka pozdrowić, a ja to zrobiłem. Moim zdaniem niepotrzebnie to poszło do prasy - krótko odparł szkoleniowiec Głowackiego. AG